środa, 19 września 2012

Jak stworzyć dobrą postać i napisać ciekawą kartę


Witam wszystkich Szanownych Czytelników!

Ten artykuł, wbrew tytułowi, nie powie Wam, jak konstruować postacie na blogi i jak pisać karty. Nie nauczy Was też, jak pisać dobrze i po przeczytaniu go zapewne nie zostaniecie Sapkowskim blogów grupowych, o ile wcześniej nie mieliście na to zadatków. Nie przekaże Wam, jak stworzyć coś absolutnie świeżego i oryginalnego, o ile sami nie potraficie czegoś takiego tworzyć. Za to zdecydowanie wskaże, jak NIE pisać, NIE konstruować postaci i NIE popełniać typowych błędów. Będę się posiłkowała cytatami z prawdziwych kart i wątków, dla lepszego ukazania zjawiska. Całość, rzecz jasna, lekko subiektywna.

1.       Postać na blogu grupowym to nie to samo co bohaterka harlequina

"Obudziła się przecierając twarz smukłą dłonią. Pierwszym na co natknęło się jej niebieskookie spojrzenie była skrzynia. Zamrugała kilka razy nie do końca świadoma gdzie jest, powiodła wzrokiem po całej reszcie pomieszczenia. Przymknęła powieki sprawiając, że gesty wachlarz czarnych rzęs opadł, tym samym gasząc dwie niebezpiecznie błyszczące gwiazdy. Nie trwało to jednak długo. Dziewczyna szybko otworzyła oczy oraz energicznie wstała z łóżka. Dłonią przeczesała swoje czekoladowe włosy przystanąwszy na środku pokoju."

"Długie, lekko pofalowane brąz włosy. Brązowe oczy w kształcie migdałów, okolone długimi, gęstymi rzęsami. Pełne malinowe usta unoszące się w nieśmiałym uśmiechu. Prosty nos. Chwila. To suchy lakoniczny opis. A jak jest naprawdę? Urocza dziewczyna. Emanująca wewnętrznym pięknem posągowa ślicznotka. Cera bez skazy. Wiek szacowany na 20-25 lat. Idealna figura. Wyraz oczu, który mówi więcej niż słowa. Melodyjny głos, który zdaje się sięgać duszy."

"Etein, kusi swymi idealnymi proporcjami i doskonałym ciałem. Jest posiadaczką długich, falowanych, czarnych włosów, sięgających do połowy pleców. Najczęściej spina je w zgrabny kucyk i rzadko można je ujrzeć w innym stanie. Nigdy nie narzekała na swój biust, który jest średniej wielkości. Idealna talia, jak u osy, i długie zgrabne nogi są jej głównymi atutami. Zwykle nosi stroje, które podkreślają jej walory, tym samym nie narzeka na brak zainteresowania ze stron obu płci. Jedynym charakterystycznym znakiem, oszpecającym jej ciało, jest długa blizna na lewej łopatce.”

"Siedziała na niewielkiej, leśnej polanie, uśmiechając się do swoich szczupłych palców zgrabnie zaplatających wianek z białych kwiatków, którymi łąka obdarzona była aż nadto hojnie. Lekki wietrzyk delikatnie rozwiewał jej długie, jasne włosy, nie oszczędzając także zwiewnej zielonej sukienki, jaka skrywała jej zgrabną sylwetkę - nieduże piersi, płaski brzuch, ponętne pośladki. Jedynie długie, przyjemne dla oka nogi nie były niczym osłonięte, nawet skóra bosych stóp pozostawała mile drażniona przez źdźbła trawy."

To cztery opisy wyglądu bohaterek z czterech różnych blogów, jednak mają kilka cech wspólnych. Wszystkie bohaterki są pikne niczym Afrodyty. Policzcie, ile razy pojawia się wyraz „idealny”, „smukły”, „szczupły”, „zgrabny”. Zwróćcie uwagę na poetyckie porównania, na epitety. A teraz zastanówcie się, w czym jest problem.

Tak. Wszystkie te opisy wyglądają jak skrzyżowanie opisów Mary Sue z typową bohaterką romansidła za dziewięć dziewięćdziesiąt dziewięć, wydawnictwa „Fakt”. Nade wszystko widać w nich przerażające wręcz rozckliwianie się nad pięknem bohaterek, z anatomicznym rozbiciem służącym podkreśleniu idealności poszczególnych części ciała, aby czytelnik przypadkiem – o zgrozo! – nie pomyślał, że postać ma krzywe nogi, bo akurat o nich nie będzie nic wspomniane.

Powiedzmy sobie szczerze – nie wszyscy ludzie są piękni. Ba, większość nie jest, a nawet ci, którzy są, mają jakieś małe wady, typu zbyt szeroki nos, czy zbyt wysokie czoło. To właśnie sprawia, że każdy jest inny. A te opisy, które cytowałam, mogłyby się odnosić do jednej bohaterki, gdyby tylko dać jej zapas farby do włosów w różnych kolorach i kosmetyczne szkła kontaktowe.

No dobrze… a co jeśli jednak decydujemy się na stworzenie postaci po prostu bardzo atrakcyjnej? W końcu tacy ludzie też istnieją. Cóż – rozckliwianie się na trzy akapity nad wyglądem, jeśli na blogu używasz zdjęć, będzie pomysłem chybionych. Tak samo jak porównania oczu do gwiazd, rzęs do wachlarzy, a samego bohatera do cudownego Adonisa. Proszę, niech opisy nie sprawiają wrażenia, że narrator jest zakochaną w opisywanej postaci trzynastolatką. I wtedy będzie dobrze.

2.       Karta postaci powinna przekazywać ważne informacje

"Jestem przepełniona grzechem - to niczym nie równa się ze śmiercią. Szkielety w moim umyśle zaczynają niszczyć moją psychikę, statki w moim mózgu nosiły śmierć do moich narodzin. Chodź i zgiń ze mną na zawsze. Ty też oszalej! Sadystyczny chirurg zguby, sadysta ze szlacheckiej krwi. Niszczy bez litości, na korzyść aryjskiej rasy. Poczuj nóż przebijający Cię dogłębnie. Poniżony, bez pożytku dla ludzkości, zniewolony, krzyczący, że chcesz umrzeć. Fale krwi pędzą w pobliżu, walą w ściany kłamstw, wyłączając mój zdrowy rozsądek. Znów docierają do mojego umysłu. Martwe ciało w grobie pokazuje nową rzeczywistość - kim jestem, czego chce, jestem trupem! Anioł Śmierci, monarcha królestwa zmarłych, nikczemny rzeźnik. Test ciepła wypala Ci skórę, twój umysł zaczyna wrzeć. Lodowate zimno, łamie twoje kończyny. Jak długo możesz wytrzymać w tym grobie z mrożącej wody? Oślepiane gorącym metalem oczy, krwawią. Modlą się o koniec Twojego koszmaru na jawie. Czekając na godzinę odwetu, Twój czas się kończy."

Na początek prosiłabym o przeczytanie pewnej definicji, a potem ponowne przyjrzenie się powyższemu cytatowi.


Zadajmy sobie pytanie – co możemy powiedzieć o bohaterce, której opis został przytoczony? O jej charakterze, umiejętnościach, o czymkolwiek? Możemy wywnioskować, że jest mroczna i pretensjonalna niczym gimnazjalistka ostentacyjnie nosząca zakrwawioną swastykę na szyi do kompletu z żyletką i makijażem-pandą, ale to są tylko spostrzeżenia wynikające z oceny formy. Tak naprawdę powyższy barokowy opis nie przekazuje nic, w dodatku czyta go się ciężko.

To przypadek skrajny, jednak cudownie ukazuje przerost formy nad treścią. Karta postaci nie jest poematem, nie trzeba w niej walić epitetami z częstotliwością karabinu maszynowego, ani wysublimowanymi porównaniami jak Mickiewicz. Kartę postaci czyta się, aby zdobyć o bohaterze informacje, więc dobrze by było, aby czytelnik nie natrudził się zbytnio przy ich szukaniu.

3.       Pretensjonalność jest śmieszna

"„Och, aniele śmierci!” – te słowa właśnie wypowiedziała widząc swoje lustrzane odbicie tuż po przebudzeniu w zupełnie nieznanym sobie miejscu."

Wyobraźcie sobie bohaterkę wypowiadającą te słowa, gdy wraca z zakupów z naręczem papieru toaletowego pod pachą. Niezła groteska, prawda?

Test na pretensjonalność jest prosty – należy postawić koło bohatera/bohaterki neutralnego, cynicznego obserwatora. Co by zrobił normalny człowiek, gdyby jego koleżanka wygłosiła taką mówkę przed lustrem? Zaśmiał się i popukał w głowę.

Teatralność jest zła. Złe jest ostentacyjne wyglądanie na „mrocznego i zbuntowanego”, zły jest patos, a psychopaci jedzący koty i mający jako hobby zabawę skalpelem zawsze i wszędzie nie są przerażający. Są groteskowi. I na koniec kolejny cytat:

"Jego rodzice, matka katoliczka i ojciec satanista, byli z niego bardzo dumni."

Tyle w sprawie groteski.

4.       RESEARCH

Tutaj bez cytatów. Ten punkt można streścić w jednym zdaniu – musisz wiedzieć, o czym piszesz. Jeśli tworzysz postać Rosjanina, powinieneś wiedzieć, że to mają Rosjanie pomiędzy imieniem a nazwiskiem, to nie drugie fantazyjne imię, tylko otczestwo, czyli imię utworzone od imienia ojca. Jeśli piszesz o postaci uczącej się w Anglii,  powinieneś wiedzieć, że w żadnej angielskiej szkole nie wykłada się religii. Jeśli piszesz o bohaterze ze schizofrenią, dobrze by było, abyś miał pojęcie, czym się objawia ta choroba, a nie pisał na zasadzie „jak sobie wyobrażam wariata”.

5.       Ludzie hetero także istnieją

Kiedyś z ciekawości zrobiłam na jednym blogu grupowym statystykę dotyczącą orientacji postaci. Wyszło mi, że na kilkunastu bohaterów tylko jeden (!) nie może się pochwalić byciem homoseksualistą, biseksualistą, aseksualnym obojnakiem czy transseksualistą-gejem. Dodam, że to nie był blog o tematyce „gejowska komuna”. Czasami naprawdę rzeczy mało oryginalne stają się oryginalniejsze od największego hipsterstwa.

6.       Trudno napisać dobrą złą postać

Możecie podpiąć to pod punkt trzeci. Pisanie postaci „złej” jest trudniejszym zadaniem niż pisanie „dobrej” czy „neutralnej”. Trzy czwarte „złych” postaci, jakie w okresie swojego blogowania spotkałam, spełniały jeden schemat – były radosnymi sadystami zabijających dla uciechy, ponieważ to takie „cool”, bez żadnych konsekwencji. Gdyby taka postać znalazła się w uniwersum, gdzie zabicie jej nie byłoby pogwałceniem regulaminu, zginęłaby natychmiast zamordowana przez kogoś silniejszego, zirytowanego ciągłą masturbacją na widok krwi i flaków.

Jeśli tworzycie postać „złą”, niech będzie zła w sposób przemyślany, a nie tylko irytującym stworzeniem, które uważa zabijanie za fajne.

7.       Nie wszyscy są piękni i młodzi

Na praktycznie każdym blogu grupowym średnia wieku bohaterów oscyluje mniej więcej od lat siedemnastu, do dwudziestu pięciu, zamieniając w zasadzie każde miejsce w miasteczko studenckie. Apel – ludzie w wieku 40+ także istnieją. Naprawdę.

8.       Oczy to nie to samo co tęczówki

"- To dobrze, choć może powinnaś. - odpowiadam cicho, ani przez chwilę nie spuszczając z jej tęczówek wzroku. Zastanawia mnie ile osób już w nich utonęło.”

"Ville, siedział na dostatecznie szerokim parapecie swojego pokoju, wlepiając zielone tęczówki w niebo za oknem."

"Zlustrował zielonymi tęczówkami, stojącą przed nim dziewczynę."

"– Mogę się przysiąść? – zapytał, przyglądając się przedstawicielce płci pięknej swoimi różnobarwnymi tęczówkami."

Kolejne piękne cytaty. Bohater wlepiał tęczówki w niebo za oknem, spojówki w kosz na śmieci, źrenice w lampę na biurku, a czopki i pręciki radośnie tańczyły kankana. Myślę, że nie trzeba nic tłumaczyć.

9.       Prawdopodobieństwo nie jest twoim wrogiem

Powiedzmy sobie szczerze – postać na blogu powinna być prawdopodobna, logiczna w realiach danego uniwersum. Filigranowa dziewoja obsługująca jedną ręką broń wielkości lodówki taka nie będzie, chyba że bardzo dobrze to wyjaśnicie. Jeśli wasza postać rozbierze się na środku klasy przed nauczycielem, w większości wypadków logiczne będzie wywalenie jej ze szkoły. Jeśli kogoś zabije, poniesie tego konsekwencję, chyba, że wytłumaczycie, czemu jednak nie. Jeśli bohaterka zajdzie w ciąże, z wielkim prawdopodobieństwem będzie miała po urodzeniu dziecka nieładne rozstępy, a jeśli weźmie pistolet do walki z zombie, amunicja kiedyś się skończy.

10.   Każdy ma wady

Nie, nie tylko takie „fajne” wady jak ćpanie, picie, palenie i grÓnt to bÓnt. Nie tylko takie jak bycie egocentrykiem, czy „szczerość aż do bólu”. Istnieją też wady mało ciekawe, jak lenistwo, ciągłe niezdecydowanie, zbytni pedantyzm, próżność, małostkowość, tchórzostwo, antytalenty w różnych dziedzinach życia, skrajny introwertyzm… I wiele, wiele innych.

Mam nadzieję, że powyższe wytykanie błędów komuś pomogło. Wychodzę z założenia, że najpierw należy wiedzieć, czego nie robić, a dopiero potem, co należy. Bo do tego drugiego każdy powinien dojść sam.

38 komentarzy:

  1. To są twoim zdaniem największe błędy w kartach postaci? Jeeez, ty to masz fajnie, ja się zmagam z kaleczeniem ojczystego języka; przewagą rysunków nad tekstem. I nie wiem jak ty, ja nie lubię kart składających się z samych faktów, bo są nudne. Musi być urozmaicenie. I to, że wszyscy są młodzi... Cóż, jak ja dołączam na bloga, to sprawdzam w jakim wieku są autorzy i robię podobny, bo tak jest wygodniej i przyjemniej. I co ty masz do heteryków? Jest ich od groma. Miłości i związków też.

    Cieszę się, że dotknęłaś takich tematów jak: wiedza o czym się pisze, oraz że każdy ma wady W ZACHOWANIU, bo tam wygląd, to pikuś: kto chce, ten ma.

    Tyle ode mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że należy pisać po polsku uważam za oczywiste. Kart z przewagą rysunków nad tekstem nie widziałam, chyba że na tych śmiesznych blogach, gdzie dostaje się plusiki za napisanie opowiadania.

      I nigdzie nie napisałam, że karta ma zawierać suche fakty, niczym plan ramowy, tylko że w ogóle ma zawierać informacje, a nie same ozdobniki. A że większość ludzi na blogach cierpi na epitetową sraczkę, wspomniałam o cięciu przymiotników i porównań, a nie nie używaniu ich w ogóle.

      Co do heteryków - zależy gdzie wejdziesz. Na większości blogów jednak ilość ludzi nie-hetero jest zdecydowanie wyższa niż wynikałoby to z normalnego rozkładu w społeczeństwie.

      Usuń
    2. No nie wiem, ja tam wszędzie widzę heteryków xP I bardzo dużo czasu poświęciłaś wyglądowi, jakby był centrum karty, dopiero na koniec dodając rzeczy dużo ważniejsze. No nic, może twój następny wywód zrozumiem bardziej. Ten do mnie nie przemówił.

      Usuń
    3. A, no i nawet jeżeli jest więcej nie heteryków, to to nie przeważa o wartości karty. Tak samo, jak to, że postać ma dwadzieścia lat.

      Usuń
  2. Wygląd nie jest centrum karty, jest centrum głupich opisów, wyidealizowania bohaterów i innych błędów, dlatego poświęciłam mu tyle czasu. Dlatego, że to, jak widać po ilości cytatów, jeden z najczęściej popełnianych błędów.

    I czy ja gdzieś napisałam, że wiek/orientacja postaci jest wyznacznikiem wartości karty? To tylko apel o oryginalność, a nie powtarzanie tych samych schematów i konstruowanie postaci takiej samej jak inne, albo wręcz sztucznie oryginalnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma się do wyboru: homo; bi; hetero. Przyznaj, że ciężko tu być oryginalnym. I w dodatku co mi da, że będę miała jedyną osiemdziesięcioletnią postać na blogu, jak to się będzie mijało z celem? xP

      Przyznaję, że wygląd jest miejscem, gdzie ludzie najczęściej piszą bezsensowne rzeczy, choć i tak nie widzę po co się nad tym rozwodzić aż w dwóch podpunktach. A jak być czepliwym, to w trzech.

      Usuń
    2. O wyglądzie jest tylko w jednym podpunkcie.

      I przepraszam, ale teraz już muszę zapytać - czy dokładnie przeczytałaś i zrozumiałaś, o czym pisałam? W wybieraniu orientacji NIE CHODZI o to, aby być oryginalnym, tylko aby nie doprowadzać do absurdalnej sytuacji, gdzie na blogu jest 15 gejów, 20 bi i 3 hetero.

      A niby dlaczego miałoby się mijać z celem? Ludzie wchodzą w interakcje nie tylko z osobami w swoim przedziale wiekowym. Ponadto, jeśli więcej niż jedna osoba zauważy, że świat nie składa się z samych dwudziestolatków, zabawa stanie się ciekawsza. Oczywiście, są blogi, na których wskazane jest, aby postać była w pewnym przedziale wiekowym (np. szkoły), ale inne (np. miasta) tylko by zyskały na różnorodności.

      Usuń
  3. A ja zupełnie rozumiem czemu nowokaina to napisała. Niezwykle wkurzające jest to, że ludzie wpisują sobie "biseksualny/homoseksualny". A już w ogóle kiedy jest napisane "heteroseksualny, ale lubi sobie od czasu do czasu zabawić", albo "heteroseksualny, w związku z tym i tym panem". Choć to podchodzi też o niewiedzę o podejmowanym tematem.
    Druga rzecz, podjęta też przez Queridę: Przepraszam bardzo, czy nie rozmawiasz ze swoją babcią?
    Nawiązuję do tego, że problemem nie jest wiek, są ludzie, którzy mają starsze rodzeństwo, albo kuzynostwo, z którym się dogadują. Ja na przykład mam wśród swoich znajomych ludzie powyżej dwudziestki piątki, czy trzydziestki, a sama mam niespełna osiemnaście.
    Problem leży jednak w tym, że autorzy nie lubią tworzyć dobrych wątków, z inteligentnym prowadzeniem rozmowy. Ile na przykład jest wątków uczeń-nauczyciel, w którym ów uczeń nie ma romansu z owym nauczycielem, albo ów uczeń nie jest super kumplem owego nauczyciela?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mag, myślę, że poruszyłaś ciekawy problem - ludzie nie potrafią opisywać innych interakcji niż romanse/kumplowanie się/wrogość (taką w stylu mocno licealno/gimnazjalnym). Kiedyś miałam taką sytuację: moja bohaterka (po 30, sztywna bizneswoman w garsonce) spotkała się z innym bohaterem (lat 19, student). Spotkanie oficjalne, widzą się pierwszy raz w życiu... i ten dziewiętnastolatek zaczyna rozmawiać z moją bohaterką na "Ty" i jak do koleżanki. I to nie był celowy zabieg, że np. bohater jest niewychowany, czy coś w tym stylu, po prostu autorka nie potrafiła inaczej prowadzić relacji...

      Usuń
  4. No bo to jest problem. Nawet przy zachowywaniu formułek "per pan" autorzy nie zachowują nastroju rozmowy na poziomie oficjalnym. Kiedy nie jestem pewna, czy coś będzie brzmiało dobrze w danym kontekście, wątku, to wchodzę w interakcje ze swoimi rodzicami, albo innymi dorosłymi. Zdarza się, że nie odpowiadam od razu, ale na następny dzień, bo żeby odpisać w sposób, który mnie zadowoli dwieście razy przerobię ten wątek/rozmowę w myślach i odegram scenkę z ludźmi, którzy mnie otaczają.
    Potrafię iść do sklepu tylko po to, żeby wejść w interakcje z kasjerką, by moc poznać różne zachowania. Kiedyś chciałam stworzyć postać przesladowanej dziewczyny i przez pół dnia śledziłam ze znajomym jedną dziewczynę, chcąc poznać jej zachowania. Może mam czasem dziwne metody, ale skuteczne na tyle, żeby nie pisać później bzdur.
    Do tego tematu powinien być jednak oddzielny wątek, bo myślę, że problem leży w tym, iż dzisiejsza młodzież utrzymuje kontakt wyłącznie ze swoimi rówieśnikami, a nie ma kontaktu z dziećmi [a przecież dużo jest postaci samotnych matek, ojców] czy dorosłymi.

    Mag

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spodziewałam się takiego postu, jestem pod wielkim wrażeniem pomysłu i wykonania. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo, za ten post, mam nadzieję, że kilku osobom on pomoże i cieszę się, że żaden z powyższych cytatów nie jest mojego autorstwa ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu komuś to też przeszkadza zatrzęsienie biseksualistów! A myślałam, że to ze mną jest coś nie tak. Chociaż przyznaję, że od kiedy się wszystko na blogspot przeniosło to jakby trochę mniej jest takich postaci, bo pamiętam jak onecie to co drugi autor tworzy bi- albo homoseksualistę. Nie mam pojęcia skąd się wzięła ta moda.
    Jednak nie zgadzam się co do wieku. Powiem szczerze, że jak na przykład tworzę postać na sesję rpg to staram się mieć przybliżony wiek do mojego. Maksymalnie 30 lat, ale to z rzadka. Na blogach traktuję to podobnie z prostego powodu - nie mam zielonego pojęcia jak się zachowuje czterdziestolatka. Nie wspominając już o kilkusetletnich wampirach czy czymś podobnym (czego dosłownie nie znoszę, bo to już ogromna i niewyobrażalna różnica wieku i doświadczenia). To jednak my prowadzimy naszą postać, i w jakiś sposób się w nią wczuwamy. No a umówmy się, bloggerzy aktywni na grupowcach to głównie licealiści i gimnazjaliści, czasem studenci. Tworzenie o dużo starszej od nas samych postaci to wyzwanie, któremu nie każdy potrafi podołać. A co najgorsze, starają się mu stawić czoła osoby kompletnie nieodpowiednie, czyli niedojrzałe gimnazjalistki. Osobiście mi nie przeszkadza niska średnia wieku na blogach. Bardziej bym się martwiła, gdyby była wysoka.
    I dzięki Ci za wspomnienie o tych artystycznych kartach, które doprowadzają mnie do szału! Oraz o realizmie, o którym tyle osób zapomina. Pamiętam jak kiedyś byłam na blogu, gdzie jedna z postaci miała lat 22, a skończyła jakieś dwa kierunki studiów, które powinna skończyć trzy, cztery lata później, plus by być prawdziwym specem w dziedzinie w której pracowała musiała być lekko przed trzydziestką. To też się tyczy owego reaserchu. Osobiście zawsze chcę się wszystkiego upewnić zawsze i wiedzieć o każdym najdrobniejszym szczególe (takie zboczenie przez pisanie opowiadań).
    Tak na zakończenie komentarza dodam, że post ogólnie nadzwyczajnie mi się podobał i mam nadzieję, że więcej jeszcze będziemy mogli coś Twego autorstwa przeczytać. (to jest ten moment w którym powinnam napisać, że też bym się za coś takiego wzięła, bo mi nawet temat wpadł jakiś czas temu do głowy po zobaczeniu pewnej akcji na jednym z blogów, ale pewnie mi nie wyjdzie, więc nie będę rzucała słów na wiatr)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam więc nadzieję, że niedługo przeczytam coś Twojego autorstwa :)

      Chociaż co do "zbyt niskiego wieku" mogłabym polemizować, jeśli akcja bloga działa się w kraju, gdzie codziennością są studia eksternistyczne, za pomocą których można zaliczyć np. trzy semestry na raz. Sama prowadzę bohaterkę, która skończyła pierwszy kierunek w wieku lat 17, okupując to strasznym społecznym niedostosowaniem, bo przez połowę życia zajmowała się głównie nauką...

      Usuń
  8. Zgadzam się ze wszystkim. Cholernie trudno teraz znaleźć kartę postaci, na widok której chciałoby się powiedzieć "oho, tak właśnie powinno wyglądać przedstawienie bohatera na blogu grupowym". Na szczęście moje karty zawsze się do takowych zaliczają, dlatego mogę się pośmiać z przytoczonych cytatów, powspominać podobne kwiatki i pokiwać głową jak stary wyga. Więcej chciałoby się czytać takich rzeczy na grupowie, więcej. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, Anonimowy, Ty się czasem Wieśniok nie nazywasz? ;3

      Usuń
  9. Muszę to napisać: cholernie drażnią mnie osoby, które uważają się za idealne, a z Twojego komentarza tak właśnie wynika, a jakbym chciała to mogłabym się przyczepić, że masz błąd w swojej wypowiedzi, bo napisałeś "Grupowo" z małej litery.
    Wielu autorów uważa, że ich karty są dobre, czy nawet bardzo dobre, mogą mieć rację, lub nie, ale napisanie (przytoczę) ,, "oho, tak właśnie powinno
    wyglądać przedstawienie bohatera na blogu
    grupowym". Na szczęście moje karty zawsze się
    do takowych zaliczają (...)" to chyba szczyt wygórowanego myślenia o samym sobie i swoich zdolnościach.
    Chyba, że to jakaś prowokacja, w takim wypadku to szczyt głupoty.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubimy się czepiać, co? Gdybyśmy jeszcze potrafili czytać ze zrozumieniem. Nie uważam siebie za idealnego, nigdzie tak nie napisałem. Po prostu myślę (i mam do tego solidne podstawy), że moje karty są zawsze prawidłowo napisane. To nie prowokacja. I nie szczyt wygórowanego myślenia o sobie (swoją drogą, jakbym chciał, to mógłbym się przyczepić, że powinno być wygórowane mniemanie o sobie, a nie myślenie). To dowód na to, że istnieją osoby, które potrafią pisać. A grupowo zawsze pisałem z małej i zawsze będę, żeby przewrażliwione osoby miały się czego czepiać.

      Pozdrawiam również. :)

      Usuń
  10. Jeśli już mowa o czytaniu ze zrozumieniem, to nie napisałam, że uważasz się za idealnego, a że wynika to z Twojej wypowiedzi. Ja to tak bynajmniej odbieram.
    Nie, nie lubię się czepiać, ale nie cierpię takich komentarzy. "Ja to dobrze pisze, mogę się z was pośmiać, niedouczone lemury". Bo tak naprawdę, to najlepiej pokazuje się, że jest się dobrym autorem przez inteligentny komentarz, wnoszący coś, będący podsumowaniem artykułu. A z Twojego komentarza wyniosłam jedynie zachwyt nad swoimi kartami "Oho, (...)", oraz chęć czytania więcej takich, co jest jedynym pozytywem, bo mnie jako autorkę motywuje do pisania.

    Mam znów pozdrawiać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie dla Ciebie: Ja to dobrze piszę, mogę się z Was pośmiać, niedouczone lemury. Do nauki, to nikt się z Was śmiać nie będzie, że pisać nie umiecie.
      Głupota i niechęć do pracowania nad sobą, pomimo świadomości popełniania błędów możliwych do zniwelowania, zawsze mnie śmieszyły. Wolę się z tego śmiać, niźli zdzierać sobie gardło, próbując przekrzyczeć głupotę. Jeśli moje komentarze godzą w Ciebie i czujesz się urażona, to, wybacz, ale nie będę leczył Twoich kompleksów.
      Mam napisać puentę i uzupełnienie artykułu, który tego nie wymaga? Ależ proszę bardzo. W końcu czego się nie robi, żeby wyjść na inteligentną osobą.

      Nie ma gotowej receptury na "dobrze napisaną kartę postaci", poza tym, nie należy zapominać, że są różne gusta (o których, nota bene, się jak najbardziej dyskutuje), więc każdemu spodoba się coś innego. Najważniejsze to oddać ogólny zarys swojego bohatera, który będzie na tyle jasny, a przy tym przejrzysty i ciekawy, że kończąc, współautor nie będzie miał na twarzy wyrazu niezrozumienia oraz nieusatysfakcjonowania, ponieważ nie znalazł informacji, która mogłaby posłużyć jako punkt zaczepienia do jakiegokolwiek wątku. Wywód o tym, że postaci śnią się kościotrupy tańczące kankana na półtorej strony w Wordzie raczej nie dostarczy nam tego pożądanego punktu. Ale jeśli komuś podobają się kwieciste porównania ("wpadł w niego jak dziki morświn w rekina") to niech sobie takowe pisze, przecież nikomu to krzywdy nie robi. Jednak niech to będzie jedynie ozdobienie rzeczowej treści, nie zaś sama, nic nie wnosząca, bo w rzeczywistości nic szczególnego nie znacząca, treść. Wygląd i wiek jest indywidualną sprawą każdego. Piszemy przede wszystkim o tym, co znamy z autopsji, czyli o życiu młodych ludzi, ich problemach i zachowaniach. Wymaganie od studenta, by wcielił się w pięćdziesięcioletniego żebraka ze złotym sercem i sypiącego sentencjami łacińskimi jak z rękawa, jest raczej trudne, jeśli nigdy nie spotkało się takiego człowieka i rozmawiało z nim. Jasne, że dopuszczalna jest fikcja literacka, a na blogach często realia mogą być wręcz niesamowicie mocno naginane, jednak jeśli komuś łatwiej wcielić się w ucznia, to niech będzie uczniem. Jeśli komuś to przeszkadza, to może czas poszukać ambitniejszych autorów i z nimi tworzyć coś bardziej wymagającego?
      Niewiedza na temat, na który się pisze, nie wymaga komentarza. Homoseksualistów nie jest tak dużo, choć przyznam, że jeszcze niedawno bohater o odmiennej orientacji niż heteroseksualna, był prawdziwym ewenementem, więc ich obecna ilość może faktycznie dziwić.
      Ale już się nie rozwodząc i kończąc ten niepotrzebny komentarz - niech każdy tworzy co chce, byleby był przygotowany na uzasadnioną krytykę i, na deltę ujemną, wiedział jak najwięcej o temacie, który porusza, by nie popełniać rażących błędów. No i edukujcie się, ludzie, edukujcie, pisząc jak najwięcej i czytając jak najwięcej. A widząc absurdalnie i groteskowo napisaną kartę postaci, uśmiechnijcie się i zastanówcie, czy ktoś przypadkiem nie ma powodów, by uśmiechać się w ten znaczący sposób na widok Waszej karty? Czytajcie to, co publikujecie i nie bierzcie na siebie więcej niż jesteście w stanie unieść, ponieważ to nigdy nie wypali. Piszcie o tym, co znacie lub poznajcie to, o czym chcecie pisać. Powodzenia!

      Nie musisz.

      Usuń
    2. Ależ nie rozumiem po co ta wasza kłótnia. Istnieje bardzo prosty sposób na udowodnienie swoich racji, drogi Anonimie. Otóż wystarczy podać link do jednej ze swoich dobrze napisanych kart i wówczas ocenimy czy rzeczywiście są one stworzone poprawnie. Niektórzy dopiero zaczynają, bądź stosunkowo niedawno zaczęli swoją przygodę z blogowaniem. Przecież początki zwykle bywają trudne - nim ktoś nauczy się kreatywnego myślenia przy tworzeniu postaci, uniknie banałów i cholera wie jak długich opisów wręcz idealnego wyglądu, minie trochę czasu. Anonimie, chyba nie powiesz, że ot tak, z dnia na dzień zacząłeś "dobrze pisać"? Do wszystkiego potrzeba czasu i praktyki, szczególnie do pisania.

      Usuń
    3. Anonimowy człowieku! Czy miałbyś może chęć odezwać się do mnie - a przynajmniej do mojej koleżanki, którą (jak podejrzewamy) w Szkole dla Dzieci Nocy chciałeś wynieść do jaskini? Kontakt do mnie w mojej zakładce, w autorach Grupowa - czy też grupowa, jak wolisz ;3

      Usuń
    4. Cóż, ja tylko chciałabym na początku odnieść się do rozpoczynającego ten ciąg odpowiedzi komentarza Mag. Kochanie, bynajmniej to nie przynajmniej i zanim zaczniesz krytykować innych wokół, mogłabyś się chociaż tego nauczyć.
      A co do samego postu, mi się podobał. Sama nie lubię wrzucać w karty miliona ozdobników, żeby to tylko pokazać jakie to och wspaniałe porównania to nie potrafię tworzyć. Karta postaci to karta postaci a nie epopeja narodowa. Piszesz, co trzeba i kończysz, później realizując się w opowiadaniach. Ja sama od razu zamykam cudzą kartę, kiedy widzę opis jak z podpunktu drugiego. Zanim dokończę czytać, dostaję tak zwanego oczopląsu i zupełnie nie mogę się skupić na szukaniu jakiejś treści.

      Usuń
    5. "Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień."
      Każdy popełnia błędy, ja, Ty, czy Anonimowy, gdyby tylko ci, którzy ich nie robią mogli się wypowiadać, to posty nie miałyby komentarzy.
      Poza tym ja nie zwracałam mu uwagi na błędy, a sposób i styl wypowiedzi.

      Usuń
  11. Część o motywowaniu dotyczyła artykułów, nie kart, ale mniejsza.
    Nie mam kompleksów, dotyczących moich kart postaci, bo prowadzę, na chwilę obecną, jedną postać, a moje karty są poprawiane miliony razy, póki Moja Prywatna Beta nie uzna, że nic więcej nie da się poprawić.
    Nie mówię też, że masz pisać uzupełnienie artykułu nowokainy, a bynajmniej nie to miałam na myśli.
    Nie napisałam, że Twoje komentarze godzą we mnie, a o tym, jak je odbieram. Tyle to mi nawet wolno z nadanych mi Praw Dziecka.
    Ludzie wcale nie są leniwi, że nie chcą poprawiać swoich błędów. Wręcz przeciwnie, w większości przypadków są przekonani, że piszą dobrze, a ich karty to istne dzieła sztuki. Tu nie ma co krzyczeć, czy się śmiać. Tu chyba można już jedynie płakać. (I żeby nie było nieporozumień - całkowicie odbiegam tu od Ciebie, a nawiązuję do ogółu.)

    A jednak pozdrowię.

    Kolorowych Koszmarów

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostrzegam, że komentarz będzie kilometrowy, bo od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem napisania czegoś podobnego, wchodzę na Grupowo, żeby pobrać button, a tu taka niespodzianka na mnie czeka.

    Punkt 1:
    Niekoniecznie udane jest porównanie kwiecistych opisów wyglądu bohaterki (zwłaszcza stosując schemat przebudzenia z rozkosznej drzemki) do tych, które znaleźć można w harlequinach. Nie jest to na pewno zasadą, bo z mojej, co prawda skromnej, wiedzy na temat tego gatunku umownie uznawanego za literacki wynika, że bohaterkami najczęściej są szare myszki, które odnajdują miłość życia w dziwnych okolicznościach. Rzadko trafi się zjawiskowa piękność i równie zjawiskowo piękny partner. Taka mała uwaga. Ale ogólny przekaz jest jak najbardziej trafny - sraczka przymiotnikowa i wszelkie synonimy zalotności, ponętności czy zwiewności wywołują u mnie chęć gorzkiego zapłakania krwawymi łzami człowieka zrezygnowanego. Nie wiem, skąd to się bierze, ale karty na grupówkach wciąż potrafią wzbudzić we mnie pokłady irytacji, na którą jestem już chyba za stara.
    Jednak ciekawym zabiegiem jest zachowanie tej konwencji w przypadku postaci, która z samego założenia jest pastiszem eterycznych niewiast o tęczówkach czarnych jak węgiel, którymi rzucają przeciągłe spojrzenia spod zalotnych rzęs. Nie miałam jednak przyjemności spotkać tego typu bohaterki na żadnym blogu i nie sądzę również, żebym miała sama podjąć się tego zadania. Za wysokie progi dla miłośniczki pisania o względnie normalnych facetach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Punkt 2:
    Efektowność jest w porządku, przyciąga zainteresowanie i jeśli umiejętności autora są dostateczne, tworzy ze zwykłej karty postaci małe dzieło, które mogłoby stanowić przykład, jak należy formułować tego typu wypowiedzi. Jest tylko jeden mały problem - od użycia efektownych ozdobników do pustosłowia bardzo niedaleko. Władanie słowem na tyle, żeby być w stanie pozostać po odpowiedniej stronie, to jedna z umiejętności, które trzeba po prostu ćwiczyć. A jakże inaczej można je wytrenować, jak tylko dużo pisząc? Chcę mieć nadzieję, że straszące ilością słownego durszfalu karty to jeden z kroków ku doskonałości ich autora w kwestii przekazywania treści w sposób nietuzinkowy. Zazwyczaj jednak okazuje się być po prostu nieudolną próbą uczynienia z bohatera tajemniczego stworzenia, którego tajemniczość jest tak istotna i nieprzejednana, że nic nie można o nim powiedzieć – oprócz dwóch stron bełkotu o nocy, śmierci i skrzypieniu bram piekielnych, oczywiście – bo wtedy cała tajemnica oklapnie i przyjmie formę dwutygodniowego balonika z helem. Czarnego jak noc w Kazachstanie balonika z helem.
    Swego czasu prowadziłam bloga, który z samego założenia był bełkotliwy, chaotyczny i szalony, tak jak jego główny bohater i narrator za razem. ADHD, dzieci słońca, wieczni optymiści i inne tego typu bzdury, które razem tworzyły obraz absolutnego braku zorganizowania. I taka była również konwencja – przekazać w ogromnym chaosie i plątaninie zdań treści, które składały się na historię, całkiem zresztą konkretną i raczej ‘życiowo’ standardową. Do tego jestem w stanie powiedzieć na pewno, że zrobiłam to dobrze. Tak jak nie jestem zazwyczaj szczególnie pewna swoich dzieł i rzadko bywam z nich w pełni zadowolona, to akurat było naprawdę udane. Ale cóż z tego, skoro jedynie niewielka część czytelników zauważyła wydarzenia, które składały się na akcję opowiadania. Ba, większość nawet nie wyciągnęła z opisów przekazanych wprost informacji o bohaterze, bo cały tekst został uznany za przyjemny i całkiem nawet zabawny bełkot, nieprzekazujący żadnej treści, kiedy pod tym nawałem chaosu kryła się porządnie przemyślana historia. Stąd dwa wnioski. Po pierwsze - opisy przeładowane ozdobnikami najczęściej okazują się nieprzyswajalne, nawet jeśli dla autora mają sens i zapewne po siedmiokrotnym przeczytaniu i przemyśleniu zostałyby w miarę poprawnie (zgodnie z autorskim zamysłem) zinterpretowane przez czytelnika, nikt nie podejmie się czytania do skutku (czyli zrozumienia), więc należy ich unikać. Poza tym karty postaci i opowiadania na blogach to nie wiersze Herberta, po których lekturze można się głowić godzinami nad znaczeniem każdego słowa. Szczególnie tyczy się to kart postaci, które powinny być, w moim skromnym przekonaniu, napisane w miarę prostym językiem, umożliwiającym szybkie przyswojenie treści. Po drugie - autor rzekomego pustosłowia pozostaje w oczach czytelników po prostu autorem pustosłowia, bo nikt o jego koncepcie nie wie, jeśli nie jest on przekazany dostatecznie jasno i klarownie. Do tego ciężko o nawiązanie ciekawych relacji z postacią, o której nic nie wiadomo, ale to akurat oczywiste – brak punktu zaczepienia nie ułatwia współpracy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Punkt 3:
    Pretensjonalność jest w porządku, jeśli stanowi konwencję postaci. Każdy z nas zna chociaż jednego przedstawiciela grupy tych dziwnych ludzi, którzy na siłę próbują być fajni/mroczni/wredni/obojętni, a im bardziej próbują, tym bardziej im nie wychodzi. Czapki z głów, jeśli ktoś podejmie się stworzenia właśnie takiej postaci, przy okazji mając świadomość i dając nam, czytelnikom, do zrozumienia, że bohater jest parodią tego, co sobą reprezentuje. A jeśli będzie w stanie zachować konsekwentnie tę konwencję, winszuję.
    Natomiast ta odmiana pretensjonalności i niezamierzonej groteski, o której piszesz, jest jak najbardziej godna jedynie popukania się w głowę i spojrzenia z politowaniem. Jednak drugi cytat jest nietrafny, ponieważ znając treść całej karty, można dojść do wniosku, że była ona właśnie tym typem, o którym pisałam wyżej – parodią, przerysowaniem, nazwij to jak chcesz.

    Punkt 4:
    Moja osobista obsesja przy pisaniu kart – wszystko musi być sprawdzone. Dusza behapowca nie pozwala mi zrobić tego inaczej, jak tylko poślęczeć trochę nad ciocią wiki, wujkiem googlem i innymi dobrodziejstwami, włączając w to zawartość regałów, a dopiero później kliknąć na pomarańczowe ‘opublikuj’. W dobie internetu nie trzeba spędzać godzin i lat w bibliotekach, żeby znaleźć niezbędne informacje, teraz to kwestia paru minut. Zabrzmiało, jakby blogi grupowe istniały przed internetem, ale… wiadomo, o co chodzi.
    Odnoszę wrażenie, że spora część autorów na grupówkach z umiłowaniem korzysta z tego, co już wie (ergo najprawdopodobniej są to informacje zasłyszane, niepełne, nieprawdziwe lub najzwyczajniej w świecie bzdurne do entej potęgi), dopisując do stanu posiadanej wiedzy w danym temacie odpowiednią filozofię, przekazaną w taki sposób, jakby to była oczywista oczywistość. Szczególnie fascynująca może się okazać lektura kart na blogach dotyczących bardzo konkretnych spraw – szpitale, sierocińce, korporacje, kasyna, mafia itp. Sporo się ostatnio pojawiło blogów o wąskiej tematyce, w której należy się zorientować przed chociażby rozpoczęciem pisania karty, żeby nie narazić się na śmieszność. Oczywiście nikt nie wymaga wiedzy na poziomie absolwenta medycyny, pedagogiki, administracji, matematyki, historii czy czegokolwiek innego, ale ogarnięcie tematu pod kątem najważniejszych zasad i faktów nie zajmuje dłużej niż godzinę.
    I tutaj mój zarzut do administratorów części blogów grupowych – ułatwienie autorom zorientowania się w temacie przewodnim bardzo często leży i kwiczy, bo brakuje zakładki, w której najistotniejsze kwestie byłyby wyjaśnione jasno i przejrzyście. W niektórych przypadkach ciężko nawet stwierdzić, co poza miejscem akcji jest określone, a później nagle zdziwiony nowy autor dowiaduje się o milionach spraw, o których słowem nie było mowy w żadnym z informacyjnych postów. Plus – przegięcie w odwrotną stronę też nie jest zachęcające. Blog z fabułą tak dopracowaną, określoną i niedającą możliwości własnej inicjatywy nie jest niczym innym jak zbiorowym odwzorowywaniem tego, co powstało już w czyjejś głowie.
    Jednak nie niewiedza jest najbardziej frustrująca w tym wszystkim, ale powszechna akceptacja absurdów wśród pozostałych autorów na blogu. Zwrócenie uwagi najczęściej kończy się sromotnym olaniem lub obroną na zasadzie ‘to mój bohater i nic ci do tego’. Przykład, który wzbudził we mnie największego facepalma w historii wszystkich facepalmów – facet-obojnak w ciąży, później szczęśliwa tata trojaczków. Komentarz dalszy zbędny. A jak z nim chętnie wątkowany i pocieszali przyszłą tatusię, że wszystko w porządku i jego wyjątkowość jest tak niemożliwa do ogarnięcia, że ojej. Po prostu ojej.
    Do tego dorzuciłabym brak wiedzy na temat kultury narodów, o których członkach usiłuje się pisać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Punkt 5:
    Onetowski psychiatric-hospital słynął właśnie z tego, o czym napisałaś, jednak tam było jeszcze ciekawiej. Tabuny gejów, których charaktery, związki i historie były do siebie niemalże bliźniaczo podobne, a do tego kobiety wyłącznie hetero, których autorzy po jakimś czasie rezygnowali, bo po prostu nie było z kim i czego pisać, skoro relacje postaci powinny się opierać głównie na seksie. I to jest właśnie frustrujące w blogach, gdzie pisze się o relacjach (zazwyczaj) męsko-męskich. Nawet te, które z założenia są ‘gejowskie’ kwitną jedynie od dzikiego seksu, opartego o ten sam schemat barowego podrywu. Nie uświadczysz męskich przyjaźni, zwykłego kumpelstwa, osławionego bromance czy porządnie przemyślanej relacji pomiędzy braćmi, bo wszystko jest jedną wielką gejowską (bo lesbijskie widywane są zdecydowanie rzadziej) orgią. Nie przeszkadza mi tematyka stricte męsko-męska, chociaż niektórych ta ‘jawna dyskryminacja’ oburza, jednak nie sądzę, żebym się kiedykolwiek znów zdecydowała na takiego bloga, bo one się po prostu stają nieciekawe po poprowadzeniu dwóch niemal identycznych wątków, których nie da się uniknąć, bo przeforsowanie innego pomysłu nie na najmniejszych szans powodzenia.
    Lubię pisać o gejach, jednak te postaci rzadko się przyjmują, bo nie są chłopaczkami w tiszertach z dekoltem, którzy za główną życiową aktywność uznają pieprzenie się po kątach. Czyli są bliżsi temu, co większość gejów sobą reprezentuje w prawdziwym świecie, a nie bzdurnych serialach, których grupa docelowa to ludzie w wieku lat maksymalnie szesnastu. Ale emanowanie seksem jest podobno fajne i świadczy o otwartości na świat. Co ja tam wiem w sumie.

    Punkt 6:
    Kult złego chłopca był, jest i nic nie wskazuje, żeby miało go w najbliższym stuleciu na blogach grupowych zabraknąć. Nie mam nic przeciwko temu, nie każę nikomu tworzyć postaci z gruntu dobrych, prawdomównych i praworządnych, ale spora część ‘tych złych’ jest całkowitym odwróceniem kryształowego ideału, uznanego już dawno za nie do przyjęcia, jeśli mowa o kreowaniu postaci. Problem w tym, że i jego przeciwieństwo jest nie do przyjęcia.
    Nie przeszkadzają mi źli chłopcy i dobrze przemyślane zimne suki, jednak zgadzam się jak najbardziej ze stwierdzeniem, że to stąpanie po cienkim lodzie, bo bardzo łatwo przesadzić i stworzyć człowieka wprost ze świata absolutnej anarchii, który po prostu nie ma racji bytu w znanej nam rzeczywistości. Złośliwość nie jest synonimem zła, glany nie są synonimem zła, wlewanie w siebie hektolitrów alkoholu również. Podobnie jak połączenie złośliwości, glanów i hektolitrów alkoholu nie stanowi idealnego tła dla historii opartej o mordowanie dla przyjemności i kąpiel we krwi. Jeśli ktoś ma ochotę podjąć się opisania historii i myślenia psychopaty, proszę bardzo, ale jestem więcej niż pewna, że nie jest w stanie tego zrobić dobrze i nie skończyć na poziomie, który uczyni z niego po prostu kolejnego chcącego szokować ilością flaków. Na mnie flaki już dawno wrażenia nie robią, ale lubię sobie czasami stworzyć jakiegoś niedobrego pana, który co prawda kotów nie jadał, glanów nie nosił i nawet bronią palną nie dysponował, ale napsuł ludziom krwi i bez tego. Chyba o to chodzi, ja nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  16. Punkt 7:
    Tutaj muszę się jak najbardziej zgodzić. Jasne – argument, że piszemy o bohaterach, w których możemy się ‘wczuć’ pod względem sytuacji życiowej, wieku i takich tam ma sens, jednak podobno złe książki rozpoznajemy po obecności autora w bohaterze, co ma świadczyć o braku wyobraźni i wiedzy o ludziach, czyli tym samym braku zdolności obserwacji, niezbędnej pisarzowi. Oglądamy filmy, czytamy książki, znamy ludzi w różnym wieku, więc mniej więcej jesteśmy w stanie stworzyć schematy myślenia i odczuwania osób o określonym charakterze i ilości życiowego doświadczenia. My kreujemy postać, więc my formułujemy oba te schematy, a do tego niepotrzebna wiedza, jak ja osobiście będę się czuć za lat dwadzieścia. Korzystajmy więc z tego, że każdy jest inny, reaguje w inny sposób i inaczej postrzega świat, bo to daje nieskończone możliwości tworzenia kolejnych schematów i serwowania ich w osobach naszych własnych bohaterów.
    Do tego warto dodać, że bohaterowie po trzydziestce dają możliwość rozłożenia wszystkich etapów edukacji i życia zawodowego w czasie, więc zdecydowanie rzadziej powstają dzikie wytwory w stylu dwudziestodwuletniej pani chirurg, która prowadzi własną, niezależną praktykę.

    Punkt 9:
    O pisaniu zgodnie z realiami Świata Ludzi nawet nie będę się rozpisywać, bo wyszłaby z tego epistoła, jakiej ów Świat Ludzi nie widział, mogę się jedynie zgodzić z autorką postu.

    Punkt 10:
    Kult pięknych, młodych i nieskazitelnych kontra kult pięknych, młodych i złych. Albo raczej kult nieistniejących kontra kult realizmu – tak brzmi lepiej. Ciężko spotkać na blogu grupowym postać, która nadawałaby się do wypuszczenie na ulicę jako możliwa do zaistnienia w tej rzeczywistości, w której wszyscy mamy przyjemność egzystować. Rozumiem, że pisarzowi wolno wszystko, jednak tylko w momencie, kiedy sam stworzy konwencję, wymyśli świat od nowa, zawrze go w swoim dziele i wpuści tam dowolną ilość kreatur stworzonych przez własny umysł. Wtedy jestem jak najbardziej na tak i będę się rozkoszować możliwością wycieczki do innej rzeczywistości, jednak inaczej sprawa ma się w przypadku, kiedy zostaliśmy zobligowani do pisania o określonym miejscu i czasie, co zdecydowanie ogranicza możliwości fantazjowania. Jednak to zdaje się nie przeszkadzać części autorów, którzy może i stosują się do zasady ‘żadnych wróżek i wampirów’, ale ich bohaterowie odlecieli bardzo daleko od rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  17. Skoro i tak odbiegłam od tematu ‘jak nie pisać karty’ i zalałam świat falą pretensji w kwestii ‘co mi się nie podoba w blogach grupowych’, pociągnę to i dorzucę jeszcze kilka rzeczy:
    Język w sporej części kart postaci woła o pomstę do nieba i wizytę egzorcysty. Kiedy czyta się kwiatki w stylu ‘Neveah ciężko jest określić, jeżeli chodzi o funkcję, gdyż w teorii siedzi na stołku zastępcy Dona, co niejednokrotnie jest jedynie symboliczne, z tego względu, że kobieta nie zamierza później zostać Donem i to bynajmniej nie z powodu, że brzmi to śmiesznie. Jest po kolejką.’, jeżą się wszystkie dostępne włosy we wszystkich dostępnych miejscach. Szalejące przecinki dopełniają obrazka.
    Długie karty najczęściej są w ogóle pomijane przez autorów lub czytane pobieżnie, co kończy się propozycjami wątków, które nie mają racji bytu w perspektywie tego, co figuruje w karcie. Nie wiem jak wy, ale ja nie lubię, kiedy lekceważy się moją przynajmniej kilkugodzinną pracę.
    Popyt na ‘normalne’ postacie nie istnieje. Karta może być doskonale napisana, bohater szalenie kontaktowy i oferujący wiele możliwości stworzenia naprawdę udanych wątków, i tak nie ma szans na szczególny rozwój akcji, bo większość autorów nudzi się zwykłą rozmową w zwykłych okolicznościach. Rozumiem, że część blogów opiera się o szalone przygody i tworzenie coraz to dziwniejszych rozwiązań, jednak spory odsetek ma opowiadać o normalnym życiu normalnych ludzi.
    Gigantyczna część ludzkiej aktywności jest całkowicie pomijana. Spieszę wyjaśnić, o czym konkretnie mówię. Po pierwsze - działania sporej części bohaterów są niesamowicie ograniczone, nie ma mowy o dylematach dnia codziennego, o najzwyklejszych problemach, o religii, o sprawach, które dotyczą każdego człowieka na tym pięknym świecie. Czy to prezydent czy mieszkaniec slumsów. Po drugie - rzadko pisze się również o przedstawicielach klasy średniej, którzy wykonywaliby prozaiczne zawody, w których nie da się dojść do całkowitego mistrzostwa i oczarować całego świata swoim geniuszem. Czytał ktoś kiedyś kartę postaci, która byłaby szarym urzędnikiem, kasjerką (pomijam wyraźnie zaznaczone sytuacje przejściowe, opatrzone dodatkowo opisem frustracji bohatera w związku z zajmowaną posadą), sprzątaczką (jak poprzednio), księdzem (podobno też mają życie osobiste), murarzem albo kolejarzem? Ciężko o oszczędnych z konieczności, o nieutalentowanych, o pracujących ponad siły na przeciętne życie, o niepełnosprawnych (spotkałam się w ciągu lat sześciu może ze trzy razy z taką postacią, w tym dwa razy na blogu dotyczących Igrzysk Śmierci, co nie zmienia faktu, że sama tworzę wręcz nadmiar :]), o ludzi z krwi i kości. A kiedy komuś zdarzy się stworzyć bohatera posiadającego ograniczenia jakiejkolwiek natury, ów nie jest atrakcyjnym materiałem do współpracy dla pozostałych autorów. Rozumiem, że tworząc cokolwiek, chcemy żeby było lepsze, ładniejsze i bardziej spektakularne, ale może czasem warto spojrzeć dookoła i tam poszukać inspiracji, zamiast fantazjować o nieskazitelnych ideałach z dziesięcioma zerami na koncie?

    Te uwagi kieruję również do siebie, bo nigdy nie stwierdzę, że właśnie w tym momencie osiągnęłam ideał i nie mam sobie już nic do zarzucenia, chociaż mam nadzieję, że moje karty nie wzbudzają ani pożałowania ani salw chichotu, uzupełnionego o przekonanie, że autor tego tekstu jest debilem.

    Gratuluję tym, którzy przebrnęli :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Autorka powyżej dotknęła czegoś bardzo dla mnie ważnego: braku zainteresowania postaciami "życiowymi". Jak bardzo brak mi grupowca, na którym można by stworzyć zwykłego faceta bez mrocznej przeszłości i trudnego charakteru bez obaw, że kartę czeka smutny żywot nieskomentowanego posta! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też do takiego tęskno. Mam ochotę stworzyć... siebie ;3

      Usuń
    2. Zgadzam się z wypowiedzią powyżej. Mało blogów życiowych, wszystkie niby w świecie realnym, ale mało prawdziwe. I w sumie, fajnie byłoby stworzyć siebie :)

      Usuń
  19. Powiem na początek, że post z pewnością przydatny, szczególnie jeśli przeczyta to autor mojego pokroju, czyli stosunkowo niedoświadczony.
    Nie powiem, że ja błędów nie robię, bo popełniam ich zapewne setki (o ile nie tysiące), ale zastanawiam się ile z osób tak naprawdę było "od deski do deski" zadowolonych ze swoich kart postaci. Ja nie byłam nigdy, głównie dlatego, że starałam się po prostu nieraz "wpasować", co kończyło się tym, że postać była porzucana.
    Nieważne.
    Mając lat kilkanaście powiem, że prowadząc postać, która miała lat trzydzieści jeden (o ile się nie mylę) był to mężczyzna stosunkowo zwyczajny, wychowujący dziecko i niekoniecznie, nawet będąc bi, szedł do łóżka z pierwszą osobą "poderwaną w barze". Przechodząc do sedna, prowadzenie kogoś takiego było trudne, nawet jeśli się obserwuje ludzi podobnych, bo przecież jestem niedojrzałą nastolatką, ale nie dziwię się, że takich postaci jest mało, bo mimo wszystko trzeba się tu wykazać jakimś stopniem dorosłości.

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja powiem tak:
    Post ogółem podoba mi się bardzo, a co do wszystkich komentarzy... cóż, każdy ma własne zdanie, czyż nie? Nie da się zadowolić wszystkich.
    Ja na przykład najbardziej lubię tworzyć homoseksualnych facetów, a postacie ogólnie w wieku 17-19 lat, i nikt mi nie wmówi że jest to złe lub mało oryginalne. :) Zdarza się postać starsza, ale to rzadko (pominę fakt, że mą najlepsza postacią była anielica mająca parę tysięcy lat). Jak jestem na blogu to ogarniam średnią wieku i tworzę w takim samym, bo przecież czterdziestolatka pośród nastolatków się nie odnajdzie, i najzwyczajniej w świecie nie potrafię takowych prowadzić. Upodobań w kwestii wątków bym się nie czepiała(a osobą czepialską jestem BARDZO), bo każdy pisze to co lubi, a nam nic do tego. Jeśli jest wątek pomiędzy mną a kimś, kto wypisuje rzeczy które mi nie podchodzą po prostu to komentuję, lub takowy zakańczam...No prob.
    Może i nie lubię osób, które wątkują jedynie o seksie, ale raczej nie spotkałam się z grupowcem na którym jest to zjawisko powszechne, więc...cóż. A jeśli na kogoś takiego trafię, to po prostu ignoruję, proste. Albo postaci, które ciągle piją, palą, ćpają, czy pięknych i cudownych Mary Sue, ale tu taka sama sytuacja.
    Podsumuję tak: Jeśli komuś blog na którym jest nie pasuje, to niech się z niego najzwyczajniej wypisze. :> Odpowiedź 'a co jeśli jest fajny/lubię go' mnie nie interesuje, bo w takim momencie nie powinno być żadnego problemu.
    Dum dum dum.

    OdpowiedzUsuń
  21. Na poczatku prosze o wybaczenie z powodu braku polskich znakow. Mialam zaczekac z napisaniem tego komentarza do czasu, gdy uzyskam dostep do komputera, jednak przeczytawszy ponownie artykul i komentarze, po prostu nie moglam sie powstrzymac.
    Osobiscie uwazam artykul za dobry, nawet bardzo. Tyle, ze brakuje mi w nim kilku elementow. Mianowicie kilku slow o profesji i historii postaci. Te sa czasem az nazbyt oklepane i przewidywalne ( przy czym nie twierdze, ze ja nie popelniam tych bledow. Zawsze latwiej zauwazyc je u innych). Oczywiscie wiele zalezy od realiow bloga, ale zauwazylam, ze w szkolach praktycznie nie tworzy sie nauczycieli, w krolestwach sa praktycznie same arystokratki, a na blogach o tematyce przestepczej dominuja platni zabojcy.
    Sama bloguje od poltora roku, obecnie licze sobie 15 lat, wiec raczej zaliczam sie do mlodszych autorow. Unikam tradycyjnych kart w formie charakterystyki na jezyk polski. Stad nasuwa mi sie pytanie - czy karty, ktore pisze da sie czytac? Czy nie utrudniaja poznania mojej postaci, zwlaszcza, ze zwykle nie nazywam wprost cech chrakteru, a jedynie sugeruje je przez zachowanie postaci? I wreszcie - czy moje postacie (czesto zaliczane przez innych autorow do grona "tych zlych" nie sa przykldami mrocznej mary sue? Aby rozwiac te watpliwosci, prosilabym autorke artyku, oraz tych, ktorzy jej tworczosc skomentowali, o przeczytanie karty Morrigan na blogu http://domain-of-dreams.blogspot.com i szczera (to nic, ze subiektywna) opinie.
    Pozdrawiam serdecznie i zycze weny do pisania rownie ciekawych artykolow,
    Morrigan

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo dobry post, widać, że masz duże doświadczenie w blogosferze. Często trafiam na blogi, w których - nie połowa - większość "zasad" przez Ciebie wymienionych jest bezczelnie łamana.

    OdpowiedzUsuń