niedziela, 30 września 2012

MIAMI PARADISE

Położone w południowo-wschodniej części Florydy miasto, niejednemu kojarzy się wyłącznie z plażą i imprezami. Samo wypowiedzenie słowa ,,Miami" wywołuje przyjemne obrazy zabawy, alkoholu i radości, które pcha, żeby wsiąść w pociąg i ruszyć. Wspomina się opowiadania przyjaciół i znajomych o wspaniałości tego miasta, o tym, że można tam znaleźć wszystko to, co potrzebne nam do życia. Wszystko, co daje radość i spełnienie.
Powstrzymuje nas jedynie ta resztka przyzwoitości, mówiąca, że trzeba skończyć szkołę, wyjść na ludzi, poświęcić się karierze i rodzinie. Siedzimy zatem w czterech ścianach wysokiego biurowca, spoglądając na zabetonowane miasto i uzupełniając kolejne papiery, których wypełnianie pozbawione było najmniejszego sensu. Scena się zmienia w jednej setnej sekundy, gdy zrywamy się z obrotowego krzesła, wychodzimy zza biurka i wymijamy rzędy stanowisk, w których siedzą pozostali współpracownicy, wykonujący równie bezsensowną pracę, co my. Srebrne drzwi windy otwierają się, a ponętny głos kobiety oznajmia, że jedziemy na ostatnie piętro. Wraz z nami są w windzie podobni nam ludzie. Ubrani w garsonki i garnitury, z minami jakby nieobecnymi, oczami pełnymi smutku. Tak jak my wybrali pracę, rodzinę i życie dorosłego. Drzwi windy rozsuwają się i wychodzimy z niej, kierując swoje kroki ku schodom przeciwpożarowym, które prowadzą na dach budynku. Kiedy znajdujemy się już na świeżym powietrzu, łapczywie pobieramy kolejne dawki tlenu, stając na krańcu dachu. Ostatni raz oglądamy się za siebie, dostrzegając innych, podobnych nam ludzi, z którymi spotkaliśmy się w windzie. Tak jak my stoją na dachu, jeden za drugim rzucając się w dół. Nie czekasz dłużej, kolana same się zginają, wymuszając na nas skok, efekt złego wyboru.
Czujemy mocny powiew powietrza na twarzy. Zamykamy oczy, z wrażenia niemalże odpływamy już, tracąc świadomość i nie czujemy, gdy uderzamy w asfalt, a nasze ciała zdobią ulice.
Niech żyje wolność. Niech żyje Miami!



Wiem, nieco... inne, ale mam nadzieję, że dobrze przekazałam, to co chciałam i nie trzeba się będzie głowić nad tym "co autor miał na myśli".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz