Ave! (Nie wiem, jak to będzie po elficku). Trafiła mi się nie lada gratka – najprawdziwszy blog do ocenienia i oto są efekty mojej pracy. Kunsztu pewnie w tym niewiele, jednakoż mam nadzieję, że szybko wczujecie się w klimat. Roboczy tytuł brzmi Leeshka Ab'Nerd opowiada czyli historie z Królestwa Keronii.
A w nich: mowa niemiecko-krasnoludzka, widmo Harry'ego Pottera, Morgan Freeman oraz laska maga. Enjoy!
PIERWSZE WRAŻENIE
Wychowałam się na Tolkienie, Le Guin, legendach arturiańskich, w swoim czasie przeczytałam przepisową ilość Komudy, Dukaja, Ćwieka, Canavan i Pratchetta. Co miesiąc zarywam noce nad NF, bo za dnia czytać nie ma kiedy... Słowem: jestem jak najbardziej za fantastyką. Dlatego podoba mi się sama koncepcja bloga. To byłby plus, gdyby nie fakt, że o blogu ciężko się dowiedzieć bez wchodzenia tam. Straciłam sporo czasu na szukanie po internecie jakiejś reklamy, sojuszu. Nic. W gruncie rzeczy dowiedziałam się o tym blogu dopiero w momencie, kiedy link pojawił się na Grupowie. A to jednak trochę za mało, zwłaszcza, że sama nazwa bloga nie wystarczy, żeby przyciągnąć użytkownika. Podejrzewam, że Administracja postawiła na staż Keronii. W zasadzie przypadkiem dowiedziałam się o tym, jak długo funkcjonuje blog. Niestety sam czas nie gwarantuje marki. Adres jest ładny, polski. Napisu na belce brak, po prostu „Królestwo Keronii”. Nie brzmi to tak dumnie jak Śródziemie, ale w zasadzie całkiem zgrabnie.
No rany, byłby punkt wyżej, jednak już na pierwszy rzut oka sypie się estetyka. 5/10
SZABLON
Tutaj miała być zabawna uwaga o stopach hobbita. Ale nie będzie, ponieważ na widok szablonu mina mi mocno zrzedła. Boru zielony i szumiący, na takim blogu można się popisać! Fantastyka to jest wszystko to, co w głowie nam się nie mieści. A macie pełne prawo umieścić to wszystko na szablonie. Jednak nie, jest tylko całkiem ładny obrazek na nagłówku, zamek, jakieś urwisko i bardzo długi most. A na tym obrazku napis, tak zgadliście, „Królestwo Keronii”. Wygląda to całkiem przyzwoicie, ale jednocześnie dość skromnie. Spodziewałam się większego szału, prawdę mówiąc. Tym bardziej, że dalej jest gorzej.
Przede wszystkim krzywo. O ile na pierwszy rzut oka tego tak bardzo nie widać, a wręcz może wyglądać na celowy zabieg, to po trzech sekundach sprawa staje się jasna. I wygląda naprawdę tragicznie, przyjaciele.
Kolorystycznie nawet mogłoby być. Bez żadnego szczególnego akcentu, brązowe na jakiejś szarej teksturze. Mogłoby przejść. Ale nie przechodzi, bo estetyka, estetyka i jeszcze raz estetyka. Główna kolumna jest takiej samej szerokości, co ten chaos z boku. Chaos nie ma nawet śladów prób zaprowadzenia porządku. Tam jest dosłownie wszystko, w dodatku dziwnie rozwalone (mowa o dużym odstępie między wierszami). A czcionce tytułowej brak polskich znaków, natomiast tekst wyjeżdża poza ten brązowy pasek. Aż przykro patrzeć. Nie jestem jakąś wybitnie artystyczną duszą, po prostu lubię, jak jest równo. Chociaż miałoby być zwyczajnie do przesady, niech chociaż będzie prosto.
Jeszcze dwie rzeczy mnie bolą: brak archiwum oraz Nowości i licznik zepchnięte gdzieś na sam dół. Straszna rzecz, doprawdy.
Za to mogę dać maksymalnie dziesięć punktów, ale wszyscy już wiemy, że nie dam. 3/10
FABUŁA
Nie ukrywam, że czekałam na ten moment. Rany, jak ja na to czekałam! Wreszcie mogę sprawdzić, jak ta kraina ma się do innych które znam. To lecimy.
( z zakładki „O Keronii”) Mamy tutaj planetę odpowiadającą warunkami Ziemi. Brzmi dobrze, świat D&D też ma własną planetę, jestem dobrej myśli. Niestety nie dane nam dowiedzieć się czegoś więcej o bezimiennej odpowiedniczce naszego globu. Ten temat został bestialsko pominięty, a szkoda, chętnie bym sobie o tym poczytała. Nie sugeruję tutaj, żeby sprawą zajęła się administracja, bo to przydużo jak na jednego człowieka. Ale można za to zrobić ciekawy projekt i zaprząc do pracy autorów. To daje możliwości i zabawę.
Sama kraina rozciąga się chyba od morza do morza, bowiem ma tylko dwie granice. Wydaje mi się, że z jednej strony graniczy z jakimś amerykańskim stanem, natomiast druga nazwa brzmi trochę jak kichnięcie. Ale okey, czepiam się. Dalej mamy zwięzłe wytłumaczenie dziejów krainy. Co mnie boli jako fantastkę z wychowania? Brak tła historycznego. Mamy „najazd-przyjazd-odjazd”, bez żadnych imion i pięciotysięcznych zastępów pod sztandarem Lorda Jakiegośtam. I tak jak wyżej – zostawiam to pod rozwagę administracji.
Zgrzytnęłam zębami przy opisie ustrojów Wirginii i Keronii. W tym pierwszym rządzi On, natomiast nie powiedzieli, czy jest to przywódca wybierany w drodze elekcji czy może potomek po mieczu. Jeśli mam jakąś uwagę co do rządów Keronii, to taką: król zasadniczo jest potrzebny królowej. W celach reprodukcyjnych. Nie mamy też zapodanego choćby skąpego opisu rządów w obu państwach. Nie wiemy, czy Keronię najechał król jakichś zjednoczonych plemion, monarcha na wspaniałym dworze albo inny bies.
Chciałam zwrócić uwagę na eneidy, które są miłym kontrastem dla wampirów. Za nie bardzo duży plus, bo łączą w sobie cechy walkirii, beansi (znanych szerzej jako bashnee) i mają trochę z aniołów. Miła mieszanka. Ogółem demografia istot magicznych przywodzi na myśl świat Wiedźmina, chociaż Keronia krasnoludami zupełnie nie stoi.
Odnośnie samej fabuły znalazłam tylko krótki fragment w regulaminie. Szkoda, wygląda na to, że nic donioślejszego się nie dzieje. A po cichu liczyłam, że walną jakąś fetę w ramach uczczenia mojej osoby jako oceniającej.
Podsumowując: fabuła jest, raczej prosta, oryginalna o tyle, że dzieje się w niezłym neverlandzie.
Zatem będzie 11/15 punktów. Bo chciałabym tam widzieć więcej.
ZAKŁADKI
Tutaj widzę ich czternaście... nie, piętnaście, bo Gazetka ukryła się u dołu. Zatem wypadałoby po punkcie za każdą, ale mi to nie odpowiada. Głupotą byłoby dawanie punktu za miejsce na spam albo pytania. Jakoś to sobie podzielę, może trochę abstrakcyjnie.
Zakładka pierwsza powinna była zaprowadzić mnie do jakiejś sesji. Prowadzi na stronę główną. A szkoda, bo do sesji się dokopałam dopiero po dłuższej chwili. Za to na głównej, mon Dieu, lista obecności. Toście sobie zabili ćwieka, moi państwo... Ale o tym będzie później.
Zakładka druga to zapisy, potem „audiencja u królowej”, która okazuje się być klasyczną „administracją”. Ale fajnie brzmi. Dlatego za obie dam łącznie punkt. Regulamin jest ładny, czytelny, bez żadnych abstrakcji. Chwali się, chwali.
Natomiast zakładki „Sesje” nie widziałam na żadnym innym blogu. Dlatego za nią będzie dodatkowy punkt. Postawiłabym więcej, ale kurnać, brakuje mi tam komentarzy autorów. Jak dotąd wszystko ładnie, całkiem ciekawie, więc dlaczego ludzie się nie angażują?
Postacie do przejęcia, playlista i spamownik. Bardzo ładnie, obowiązek spełniony. To jak na razie macie trzy punkty, większość zachowałam sobie na dalszą część, która znacznie bardziej mnie interesuje.
Na starcie – punkt za cały dział poświęcony wprowadzeniu w realia. Pół punktu za królów, bo bardziej mi to wygląda na zmarnowany potencjał niż na zamierzone działanie. Potem półtora za „O Keronii” (szczegółowe wyjaśnienie było przy okazji omawiania fabuły). Jeśli chodzi o „Miejsca”, to w pierwszej chwili chciałam dać dwa punkty, bo dużo tekstu, sensowne nazwy. Jednak znowu się mocno zawiodłam. Może jestem przewrażliwiona jeśli chodzi o język i opisy, ale tekst był pisany chyba jedną ręką. I to lewą. Nazwy brzmią ładnie, wpisują się z klimat, obrazki bardzo fajne. Natomiast gorzej już z opisami. Składnia z kosmosu. Nie wiem – uznaliście to za strobrzmiące czy po prostu lepsze, jest źle. Tak się nie używa języka polskiego niestety. Pod względem merytorycznym – też słabo. Nie wymagam bycia drugim Tolkienem, po prostu brakuje mi takich typowo fantastycznych opisów, które wszędzie indziej byłyby raczej pretensjonalne. Wydźwięk tego, co jest na razie oscyluje gdzieś między suchą relacją a wiejską przypowiastką. Uderzył mnie jeszcze ostry rozdźwięk w nazwach. Raz brzmi to ze staroangielska, raz z jakiejś chińszczyzny, a sam Królewiec, jakkolwiek śliczna nazwa, wieje terenami słowiańskimi, mamy też coś ze Śródziemia, jakiejś niemiecko-krasnoludzkiej mowy... Chociaż to ostatnie akurat jest dobre. Generalnie powinniście tam ozłocić autorkę, która wymyśliła te wszystkie świetne miejsca. Przez nią muszę zmienić werdykt – macie dwa punkty.
Mapy miały być dla mnie miłym zaskoczeniem, miałam je wysoko ocenić i cieszyć się, że ludziom się chce. Jednak to wygląda... strasznie. Keronia ma kształt plamy po kawie. Z tym, że u góry tej plamy jest Zatoka Meksykańska. Brakuje mi jeszcze skali. Skala ważna rzecz. Dobra, jednak coś jest. Ale tylko za pół punktu.
Wreszcie coś, co mi się podoba od A do Z. Mitologia. Jak w każdym porządnym RPG mamy bogów. I to bogów każdej rasy. Chociaż nieco dziwią mnie krasnoludy, które, zdaje się, nie zostały uwzględnione wśród ras uniwersum. No cóż, widać nie trzeba do końca istnieć, żeby mieć swoich bogów. Dwa i pół punktu.
Legendy zapowiadały się dobrze. Też się cieszyłam, że są. Ale już pierwsza zabiła mnie jakoś po pierwszym akapicie. „Chańba” stulecia, moi drodzy. No i składnia też chyba widziała swoją koszulę praną przez eneidę, bo poległa gdzieś w drugim zdaniu. W dodatku który rycerz zmywa „chańbę” szpiegostwem? W dodatku całość średnio trzyma się kupy, chociaż do pewnego momentu brzmi nieźle. Kończy się jednak trochę jak artykuł z brukowca. Druga zapowiadała się klasycznie, dobrze. Jednak po chwili „wachania” wszystko rypło. A końcówkę chyba podkradziono Rowling. Trzecia legenda poległa na Lwowie. Nagle jedną z księżniczek rzuciło do naszego świata i słuch po niej zaginął. No niestety, miało być dużo punktów, dam półtora. Za to, że jest. I za to, że dycha.
Ostatnia rzecz – gazetka. Samo pojęcie „gazetka” brzmi idiotycznie w quasi-średniowieczu. Ponieważ samej gazetki jeszcze nie ma, będzie pół punktu.
No to podliczamy, będzie 13/15. Mniej niż zamierzałam dać, ale wpadki są głównie warsztatowe.
WYGLĄD NOTEK
No i co ja mam tutaj ocenić? Tak na poważnie, bez głupich żartów. O tym, że tekst nie pokrywa się z tłem już mówiłam, więc nie ma sensu jeszcze raz za to odejmować punktów. Karty mają zjadliwą długość. Raz tylko zobaczyłam taką w całości pisaną kursywą, co mnie denerwuje. Generalnie lubię justowanie, a nie ma go wszędzie. I lubię, jak są albo zdjęcia prawdziwych ludzi albo arty. Dlatego, żeby było sprawiedliwie, maksa nie będzie. 9/10
RÓŻNORODNOŚĆ POSTACI
Na to czekałam, moi państwo, na to czekałam. Jako istota fantastykożerna jestem po stronie kerończyków, więc patrzę na karty przychylnym okiem. Wiadomo, są lepsze i gorsze, ale średnia wychodzi bardzo przyzwoita. Niektóre karty czytałam z przyjemnością, przez inne się przedzierałam. Części imion postaci nie potrafię wymówić bez zwichnięcia języka i jednoczesnego oplucia się. Generalna tendencja u kobiet jest następująca: tworzymy przechery i buntowniczki (vel mszczące się dziewoje) albo niewinne baranki bez pasterza. U mężczyzn przeważają bezlitośni, ale honorowi i z Kodeksem błędni rycerze. Na szczęście pomysły się nie powtarzają. Jest trochę półelfów, ale za każdym razem inaczej wykorzystano ten mix genów. Momentami nieźle się ubawiłam przy kartach. Dlatego komentarz musi być.
„prymitywnymi dzikusami” albo „nieokrzesanymi barbarzyńcami” - a w najgorszych wypadkach również neandertalskimi neandertalczykami. To tyle w kwestii tautologii.
szałasy wznoszone najwyżej na kilka lat – jeśli to jest mało czasu dla takiego ot, szałasiku, to ja poproszę o sposób na zrobienie go, bo kumple harcerze narzekają, że im się szałasy po solidniejszym deszczu rozkraczają.
Napięła łuk, stanęła w rozkroku. - Sprawa techniczna: z łuku nie strzela się w rozkroku, bo to zasadniczo głupio wygląda. Research nie boli.
Wyznaje zasadę, że woli być owcą, a nie lisem, nawet jeśli stoi przed lwem pokornym Krasickiego – polscy pisarze w każdym uniwersum (akcja sponsorowana przez stowarzyszenie umarłych literatów).
Jedna z południowych prowincji Wirginii, gospoda, rok 2040 - ta pani jest z innego bloga, prosimy patrol Sędziów o zabranie jej we właściwe miejsce.
-Prawdę?
Yann prychnął pogardliwie. - po czym poczuł się jak nauczycielka i zganił towarzysza wzrokiem
- Pytasz pan czy odpowiadasz?”.
Z wyglądu odrobinę przypominała niedoszłą królową, ale w odróżnieniu od niej nie była blada, a mocno opalona, jakby spędzała całe dni na dworzu. Miała pomalowane na czerwono usta, a jej dłonie... Nie, tak nie mogła wyglądać arystokratka. Taka dbałaby o swoje rączki, nie dopuszczając, by jej ciało szpeciły zadrapania i niewielkie blizny po oparzeniach - pominę ten nieszczęsny „dwórz”, a zwrócę uwagę na zabawną rzecz: Clark Kent miał moc zmylenia ludzi okularami. Ta pannica robi to opalenizną. Generalnie już coś wspomniałam o Rowling, ale czy wiedzieliście, że... Królowa Keronii jest jakąś daleką krewną Voldemorta?
Woja zmienia wiele - powiało klimatami piastowskimi, niestety z dalszej części tekstu dowiadujemy się, że chodziło o wojnę.
Starych, krasnoludzkich [ruin], tych obok Rivendall - trzy osoby zostały przeze mnie zapytane, czy kojarzą owe ruiny. Odpowiedź była jedna - „Moria. Ale źle napisałaś Rivendell”.
(ten fragment pochodzi z bardzo dobrego opowiadania, które zadowoliło moją paszczę, jednak za skojarzenia nie odpowiadam:)
(ten fragment pochodzi z bardzo dobrego opowiadania, które zadowoliło moją paszczę, jednak za skojarzenia nie odpowiadam:)
- Za szantaż, próbę morderstwa na zlecenie – wyliczał na palcach – kradzież, otrucie… Taka jest oficjalna wersja. Jednak dzieje się tak przede wszystkim dzięki uprzejmości przekupionych świadków – Teraz rozumiesz – powiedział Morgan Freeman. - Tutaj wszyscy są niewinni. Witaj w Shawshank.
Lata treningów i ćwiczeń wyrobiły w nim żołnierską, pewną postawę i muskulaturę ciała, która przebija się nawet przez zbroję, - tutaj biedna Leeshka prawie zeszła na zakwik. Znaczy co, gość blachę od środka swoimi mięśniami wyginał? Nie ma to jak potęga surowego jajka rano i wieczorem. I tak, ja wiem, że zbroje nie są blaszane. Ale i tak nadają się na gofrownicę (patrz: Asterix i Obelix kontra Cezar)
A wspomniany wojownik, powszechnie znany jako Elegia - racja, niektóre słowa są idealne do robienia za przezwiska. Niestety to nie. Nawet jeśli gość na nazywał się Elegia'O Chłopcu-polskim.
Jeden z nich musiał być magiem. Wymownie świadczyła o tym noszona przez niego brązowa, długa do ziemi szata i oparta o blat biurka biała laska zwieńczona kryształem. - A jednak nie mag. Kiedy nad ranem słabe wino wywietrzało im z głów, zrozumieli, że poprzedniego wieczoru rozmawiali z mnichem w za długim habicie. || Wersja alternatywna: Laska maga na na końcu gałkę, sialalalala.
Urodził się w wysoko postawionej rodzinie - rozumiecie, tam rodziny arystokratyczne ustawiało się w piramidy i tej trafiło się miejsce prawie przy czubku.
Tak naprawdę nigdy nie byłem kimś ważnym na tyle, by rozpoznawano moją twarz na ulicy, czy gdziekolwiek. - Nie zdzierżyłam. Wiem, że to neverland, dlatego nic nie mówiłam o wysokich na metr siedemdziesiąt kobitkach. Ale już rozpoznawalność na ulicy to przesada. Mamy jakiś szesnasty, może siedemnasty wiek. To znaczy, że niektórzy nadal nie mają okazji przez całe życie zobaczyć swojego króla... w tym wypadku królowej.
chwila, moment,ostrze wbija w pierś kobiety, ta, mimo knebla w ustach dziko kwiczy - albo on jest ślepy jak kret i trafił gdzieś w okolice bark, albo ona próbuje mu powiedzieć, że nie ma sensu zabijanie osoby w czerwonym, bo i tak pojawi się w kolejnym odcinku.
I tak przez wiele dni, aż w końcu niektórzy umyślnie denerwowali Tancerza, by trafić na Mordownię, co nie kończyło się dobrze. - Tak, wiemy. Sapkowski trochę o tym wspominał. Czaszki wiedźminów i wiatraki. Ale jestem pewna, że większość nie miała pojęcia o tym, że Vesemir niegdyś tak dobrze tańczył, że pisali o nim wielką literą.
Mentorem ich Tancerz Ostrzy był, który to litości dla obiboków nie zna, a i wynagrodzić za trud potrafi – Yoda Mistrz się zgadza.
I wskazówka od serca: polecam przypomnienie sobie zasad interpunkcji, bo z tym raczej cienko.
Tutaj będzie dużo punktów, po postacie są różnorodne, a jakże.
10/10 oraz posłowie: widzę tutaj przyleciałości z onetowskiego Halloween Town oraz szamankę o imieniu Silva; też kiedyś miałam blisko związaną z duchami Silvę, ale już dostaliście maksa punktów.
AKTYWNOŚĆ AUTORÓW
Mam zagwozdkę. Pod jednymi kartami siedemset komentarzy, pod innymi dwadzieścia. Długo się o tym nie da pisać, na listę zgłosiło się dziesięć osób (jeśli dobrze liczę), na liście jest 26 postaci, ale niektórzy mają po kilka. Wyszło mi, że autorów powinno być dwudziestu, przy czym czterech na urlopie. To daje szesnastu. Wychodzi na to, że spory odsetek nie wpisał się na listę. Ale będą dodatkowe punkty za wątek grupowy, bo cieszył się powodzeniem, a i pod gazetką jest odzew. 12/20
AKTYWNOŚĆ ADMINISTRACJI
Średnio zauważalna, prawdę mówiąc, ale jednak autorzy nie dają się hożej admince wykazać. Jest jednak sporo zakładek oraz sesja, w której adminka była MG. To też zaliczymy na plus. W dodatku jest ta lista obecności i ogłoszenia, chociaż raczej standardowe. Ocena łaskawa, ale przecież już wiecie, że lubię tego bloga. 11/15
DODATKOWE PUNKTY
Kombinowałam, kombinowałam i wreszcie wykombinowałam, co tutaj jeszcze mogę napisać. Zrobię podsumowanie rzeczy, które mi się najbardziej podobają. Oraz za licznik, bo to mam w wytycznych.
Punkt za licznik.
Punkt za eneidy.
Punkt za rozbudowanie świata.
Punkt za płonnicę.
I punkt za playlistę, chociaż osobiście wolałabym tam coś bardziej w klimatach fantasy. 5/5
RADA DLA ADMINISTRACJI
Mam kilka, bo już widzę, na czym polegliście. Warsztat leży i kwiczy, dlatego sugeruję odświeżenie sobie zasad ortografii i interpunkcji. Następnie postaranie się o lepszy szablon, zainwestowanie w reklamę i szerszy opis świata, chociażby ramowy. Nie rozpisuję się tutaj długo, bo za bardzo nie ma o czym. Wszystko w zasadzie padło już gdzieś tam u góry w tym tekście, który i tak jest długi, więc nie ma sensu się powtarzać. Większość punktów, jakich nie mogłam przyznać to rzeczy najzupełniej do poprawienia i mam szczerą nadzieję, że poprawione zostaną. W tej części oceny nie ma już żadnego bajerowania. Uczciwie przyznam, że blog mi się bardzo spodobał, bo jest oryginalny, ciekawy, ma potencjał i zasługuje na rozgłos. Będę trzymać kciuki, a w zamian możecie zrobić mi przyjemność i dać na tę playlistę coś bardziej klimatycznego. Chociaż jedną piosenkę, tę na przedzie, żeby robiła dobre wrażenie. Nawet ja nie słucham na okrągło dźwięków ze Śródziemia.
Wielkie podliczenie, madames et monsieurs, attention!
Siedemdziesiąt dziewięć punktów, blog czterogwiazdkowy. Ale oceniłam to, co mi się podobało i to, co mi się nie podobało, może nie wszędzie było to do końca obiektywne, ale żadnym błędom nie darowałam. Keronia po prostu kiepsko, wygląda, ale jest dobrym blogiem. Dlatego nieoficjalnie, w bonusie, otrzymuje również leeshkowy znak jakości, niejako w ramach za to, że to pierwszy blog, jaki oceniałam.
Niech ojciec Tolkien i wujek Sapkowski wraz ze stryjkiem Pratchettem błogosławią Keronii!
"- Za szantaż, próbę morderstwa na zlecenie – wyliczał na palcach – kradzież, otrucie… Taka jest oficjalna wersja. Jednak dzieje się tak przede wszystkim dzięki uprzejmości przekupionych świadków (ten fragment pochodzi z bardzo dobrego opowiadania, które zadowoliło moją paszczę, jednak za skojarzenia nie odpowiadam) – Teraz rozumiesz – powiedział Morgan Freeman. - Tutaj wszyscy są niewinni. Witaj w Shawshank."
OdpowiedzUsuńZ jakiego konkretnie? Przyznam całkowicie szczerze, że przeze mnie przeczytane nie zostało ani nawet nie obiło mi się o uszy.
Mój mózg własnie został oderwany od analizy wiersza, ale na pierwszy komentarz nie mogę nie odpowiedzieć. Mam teraz zagadkę i tępo patrzę to w moją ocenę, to w Twój komentarz. W sumie to nieco niefortunnie wstawiłam nawias i zaraz go ładnie przesunę. Jeśli chodzi o opowiadanie - podejrzewam, że znasz je lepiej niż ja. Jeśli chodzi o Freemana - to jest (chyba niedokładny)cytat z mojego ulubionego filmu.
UsuńI to mi dało do myślenia. Czasami zdarza mi się "plagiacić", nawet szkolne lektury, ale żeby aż tak... Film został już namierzony na Filmwebie i dzięki strzępkom recenzji już wiem, co będę robić, jak znajdę chwilę wolnego czasu ;) Ewentualnie zafunduję sobie przebieżkę po antykwariatach, dopadnę wersję papierową i dopiero zajmę się ekranizacją. Dzięki za polecenie, bo lubię dokopywać się do filmów, które ludzie zwykli nazywać arcydziełami. Przy okazji zagłębię się nieco w odmęty pamięci, czy aby ww cytat kiedyś nie obił mi się o uszy.
UsuńAjajaj, ja chyba nie umiem chwalić ludzi. Nie było mowy o żadnym plagiaceniu, Twoje opowiadanie mi się nawet bardzo podobało. Tylko mam skojarzenia szybsze niż resztę mózgu i działają same za siebie. Ale film bardzo polecam, to absolutne arcydzieło. Kiedy się go ogląda ósmy raz, człowiek już nie może się doczekać dziewiątego.
UsuńI mała podpowiedź z mojej strony. W formie papierowej "Skazani na Shawshank" występują w książce "Cztery pory roku" ("The four season") S.Kinga. Bodajże jest to "Wiosna nadziei", ale głowy nie dam.
Jeszcze raz dzięki Ci wielkie, głównie za to, że chciało Ci się przebrnąć przez te moje wypociny. Jak ktoś zaczyna pisać, to każda taka ocena jest na wagę złota, ot co.
Usuń"też kiedyś miałam blisko związaną z duchami Silvę, ale już dostaliście maksa punktów. " szamanka Silva, która na Halloween Town była Sihą. Hm, poczułam się zaintrygowana. Czyżbyś była autorką tej Silvy, która na HT urzekła mnie greckim komboloi i genialnymi okularami?
OdpowiedzUsuńExactlement, właśnie o tej Silvie mowa. Miała jeszcze w pakiecie trochę przerażającego rottweilera o wdzięcznym imieniu Miron, a także zawirusowanego demonem przyjaciela. Silva Vidmar, gwoli ścisłości.
UsuńCzyli w Silvę trafiłam, chociaż mi i tak to imię kojarzyć się zawsze będzie z pewną mangą ;)
UsuńNie sądziłam, że spotkam Bezę i panią od egzorcyzmów na blogu, który ocenami się zajmuje. Ha, która z moich postaci wątki z Bezą prowadziła, chyba Parmonth.
Dokładnie on, w sumie bardzo przyjemnie mi się pisało, a potem padł zasilacz. Jakoś w listopadzie będzie rocznica.
UsuńMam nadzieję, że ocena nie wyszła tak straszliwie, jak karty moich postaci na HT.
Czyli czas na moją wypowiedź... Postaram się nie rozpisywać, żeby nikogo nie zanudzić moim słowotokiem.
OdpowiedzUsuńNa początku - dziękuję za ocenę, za wytknięcie błędów, które w zdecydowanej większości staramy się naprawić.
Jeśli chodzi o reklamę - owszem, była. Mogłaś po prostu odwiedzać inne blogi, niż te, z którymi zawieraliśmy sojusze.
Zauważyłam jednak, że i do oceny wkradły się pewne... niedociągnięcia. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to rażąca niewiedza w dziedzinie łucznictwa. Piszesz, że research nie boli, więc czemu sama go nie stosujesz? Owszem, z łuku strzela się z rozkroku. Nie jakiegoś ogromnego, ale jednak. Polecam zajrzeć do książki "Drewniany łuk średniowieczny" autorstwa Jarosława Jankowskiego. Jest tam dość dokładnie opisana postawa strzelca. Jeśli zaś wolisz stwierdzić to naocznie, zapraszam do Warszawy na Siekierki na trening łuczniczy.
Następna rzecz, że bardzo pobieżnie prześledziłaś wzrokiem zakładki. Na tyle pobieżnie, że nie zauważyłaś pewnej istotnej sprawy. Mianowicie autorka Nefryt i wspomniana przez Ciebie Administratorka to jedna i ta sama osoba. Wystarczyło zerknąć na podpis pod zakładkami.
Karta nie jest przekopiowana z innego bloga, a pisana specjalnie na potrzeby Keronii. Rok 2040 to zaznaczenie, że akcja rozgrywa się w przyszłości, na długo po akcji bloga. Choć może powinnam wyraźniej to zaznaczyć.
Ponad to nie rozumiem, czemu blada cera kojarzy ci się od razu z Voldziem. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Wielu ludzi jest bladych, więc czego spodziewać się po arystokratce, która zbyt wiele czasu na słońcu na pewno nie spędzała?
Piszesz, że na blogu nic większego się nie dzieje, bo nie ma opisu żadnych donioślejszych zdarzeń w fabule. Tymczasem fabuła w zakładce jest jedynie zarysowana, by nie krępować wyobraźni autorów. Bo to, jak potoczą się dalsze losy kraju czy nawet świata, zależy w dużej mierze od tego, jakich wyborów dokona każda z postaci. W wątkach naprawdę często pojawiają się sytuacje, które mogą mieć wpływ na sytuację w Keronii. Ponad to sesja (dziękuję za zwrócenie uwagi co do linku, nie zauważyłam tego wcześniej) wciąga sporą grupę postaci we wspólną, większą przygodę.
I jeszcze jedno - wypowiadałaś się o tytule gazetki. A czy zauważyłaś, że to dopiero ustalenia?
To by chyba było na tyle... Miałam nie przynudzać, wyszło jak wyszło. Ale na przyszłość - wystrzegaj się takich "kwiatków" jak ten z łucznictwem.
I oczywiście pozdrawiam :)
UsuńMea culpa, mea culpa, mea culpa maxima. Myślałam, że mam pojęcie o strzelaniu, ale najwyraźniej nie mam. Mnie uczono strzelać z łuku trzy razy: ze sportowego, z repliki średniowiecznego długiego i z indiańskiego. W żadnym wypadku instruktor nie mówił mi "stań w rozkroku". Kazał tylko wysuwać nogę do przodu. Może ja opacznie to rozumiałam całe życie... Masz niewątpliwie większą wiedzę niż ja, więc nie będę się wykłócać.
Usuń