piątek, 19 października 2012

SIEROCINIEC AGNES REDBAIR


Pięćdziesiąt par bucików, równo ustawionych przed wycieraczką, z powyrywanymi sznurowadłami i przybrudzonymi czubkami. Pięćdziesiąt par wyciągniętych rąk, pięćdziesiąt smutnych twarzy, proszących o chwilę uwagi. Pięćdziesiąt i więcej łez, które zatrzymały się na gładkich, zapadniętych policzkach.
Kim jesteś, aby mówić innym, że jest Ci źle? Kim jesteś, żeby narzekać, że nikt Cię nie kocha? Podnieś głowę, spójrz w zaciemnione okna sierocińca, obok którego właśnie przechodzisz, a potem zastanów się... Czy naprawdę jesteś jedyną osobą w tym mieście, której źle się powodzi? A to, że mama kazała Ci posprzątać pokój... Ciesz się, że w ogóle ją masz. Ciesz się, że w ogóle masz mamę. Pięćdziesiąt przygarbionych pleców, pięćdziesiąt żałośnie wyglądających sylwetek chciałoby, aby rodzice kazali im posprzątać pokój. Bo w końcu miałyby swój własny pokój. I w końcu miałyby rodziców.
Co robisz? Otwierasz drzwi? Naprawdę chcesz spojrzeć w pięćdziesiąt par oczu, które nie mają już żadnego wyrazu? Pozornie wyglądają jak dzieci, jednak w środku to ludzie bardziej doświadczeni przez los, niż Ci się wydaje. Po co się do nich uśmiechasz? Dajesz im tylko złudną nadzieję. Choć to doświadczone osoby, nadal zamknięte są w ciałach naiwnych dzieci, potrzebujących bezpieczeństwa.
Podeszły do Ciebie. Te pięćdziesiąt par rączek różnej wielkości chwyciło za Twoją koszulkę, za Twoje buty, za Twoje spodnie, wręczyło Ci kilka zabawek albo pokazało Ci środkowe palce, które są wyrazem najzwyklejszego w świecie zagubienia. Cokolwiek Ci przyszło do głowy, nie możesz ich teraz odtrącić.
Gdyby moja mamusia chciała,
mogłaby być królową.
Ale musiała umrzeć,
bo tatuś zmienił się w wilka.
Nie wiesz, na kim skupić wzrok. Niektóre uśmiechnięte, inne przygnębione - pięćdziesiąt osób demonstracyjnie wlepia w Ciebie swoje ciekawskie spojrzenia. Ktoś się zaśmiał. Ktoś zapłakał. Rozglądasz się nerwowo i cofasz do tyłu. Dzień dobry, słyszysz. Nie wiesz, co masz robić. Po co tu wchodziłeś?
Moja mamusia była chuda
i dlatego nie mogła mnie kochać.
Ale jak tylko będzie chuda mniej,
to mnie kupi na zawsze.
Stoisz przed sierocińcem, dysząc. Kątem oka zerkasz w okna i dostrzegasz w nich pięćdziesiąt przyklejonych twarzy do szyby. Pięćdziesiąt żałośnie wyglądających twarzyczek i pięćdziesiąt par smutnych oczu.

Wrócisz tu jeszcze?




Reklama nie oddaje klimatu bloga, który jest zdecydowanie bardziej weselszy niż powyższe, ale uwielbiam takie smutne sierocińce, dlatego opis jest w takim stylu.

2 komentarze: