piątek, 21 grudnia 2012

Jak napisać dobry wątek? (1)

Praktyczny poradnik w kilku odcinkach.
Odcinek pierwszy: Dziesięć rzeczy, o których nie możesz zapomnieć.


Witam po raz kolejny. Z drobnym opóźnieniem, bo ogrom materiału przerósł moje oczekiwania. Jeśli możecie czytać te słowa (a jestem przekonana, że czytacie), to znaczy, że świat się jeszcze nie skończył. Koniec świata w ogóle nie jest nam potrzebny, jeśli ktoś miałby pytać mnie o zdanie. Jest w końcu jeszcze tyle książek do przeczytania, filmów do obejrzenia (idziecie na Hobbita?), spotkań z przyjaciółmi do odbycia, sesji rpg do rozegrania i, co najważniejsze, wątków do napisania. Także jeśli to czytacie (a wciąż jestem przekonana, że czytacie), trafiła Wam się okazja podyskutowania o tym, co musi zawierać wątek idealny.
    
Zasadnicza część zabawy na blogach grupowych zawiera się w wątkach. To sprawia największą frajdę – napisanie kawałka tekstu i czekanie na to, jak zareaguje druga postać. Bez bicia przyznaję, że ja to kocham. Podobne deklaracje widnieją pod większością kart postaci. Bardzo często z dopiskiem, że autorzy kochają tylko dobre, sensowne i najlepiej długie wątki. Jakiś czas temu pojawiło się uściślenie, że mimo upodobania do długości wątków, to jednak serdecznie dziękują za elaboraty na stronę A4. Takie zastrzeżenia nie biorą się znikąd. Znikąd nie bierze się też tendencja, że na trzydziestoosobowym blogu (w czasach, gdy takie prężnie funkcjonowały) A pisała tylko z X i Y, Y pisał jeszcze z B, C próbowała z każdym. Wszystko sprowadza się do tych wątków. Tych wspaniałych lub nieszczęsnych, zależnie od punktu widzenia. W wątkach rozwijają się postacie (a przynajmniej powinny), w wątkach tworzą się powiązania, nierzadko naprawdę pokręcone, ale i cudowne zarazem historie. Tak powinno być. Jest... bardzo różnie. Lepiej niż w momencie, kiedy zaczynałam (wtedy roiło się od autorów, których wątek zawierał się w jednym zdaniu), ale nieco gorzej niż było nie tak dawno, pod koniec życia grupowców na Onecie. Tyle tytułem wstępu właściwego. I od razu ostrzegam, że ten artykuł będzie:
a) mało zabawny – osobiście jestem trochę zdołowana jakością niektórych wątków; wiem, że świata nie zbawię, ale niech to nawet nie sprawia pozorów żartu
b) mało obiektywny – w ogóle nie wierzę w obiektywne poradniki czegokolwiek, co wymaga choć krztyny artyzmu; w poradniku to obiektywnie napiszą, jak jeździć na rowerze, ale nie, jak namalować piękny obraz, skomponować utwór czy napisać dobry wątek.

Z racji wprowadzenia, dzisiaj przystąpimy do rozebrania wątku na czynniki pierwsze. Mam nadzieję, że nikogo podczas czytania artykułu nie trafi szlag. Trochę mi wstyd, że będzie wyłącznie o tym, o czym większość już od dawna wie. W ramach kary mogę coś wszystkim niezadowolonym napisać. Bonusowy odcinek o tym, jak bzdurne wątki pisze Leeshka i dlaczego nie chcecie mieć powiązań z moimi postaciami. Lub inny bajer w tym kontekście. Wiecie, co jest fajne w pisaniu artykułów? Mogę zadać Wam pytanie i założyć, że się zgodziliście, a potem radośnie przejść do dalszej części programu. Co też bez wahania czynię.
   
 PO PIERWSZE: traktuj, autorze, wątek poważnie.
Bez tego nigdzie nie zajdziemy. Nie mam zamiaru tutaj przyczepić się do czyjegokolwiek stylu (jeszcze nie teraz) ani treści wątku. Istotny jest sam fakt podejścia do wątku od strony technicznej. Nikogo nie zmuszam, żeby tworzył istne perełki polskiej literatury, jednak należy pisać warsztatowo dobrze. W niezrozumiały dla mnie sposób utarło się przekonanie, że piątka z polskiego  w żaden sposób nie podnosi jakości pisania nie-wypracowań. Zakłamane to jak diabli. Piątka z polskiego nie sprawi, że będziesz Sapkowskim blogów grupowych, ale automatycznie podniesie cię  wyżej od tych osób, które mimo przynajmniej sześciu lat spędzonych w szkole nadal mają problemy z stawianiem przecinka przez „że”. Druga sprawa ważna w tej materii: niektórym się po prostu nie chce. W czasach onetowskich, kiedy pisanie opowiadań na niektórych blogach było stawiane przez autorów za punkt honoru, nierzadko wątki były do kitu. Świetne opowiadania, po których myślałam „koniecznie chcę wątek!”, a potem walczyłam sama ze sobą, żeby im odpisać. Teraz części autorów najzwyczajniej w świecie się nie chce. Mnie czasem też. Ale ja wolę poczekać z odpisaniem dwa dni niż poczęstować kogoś kawałkiem tekstu pisanego na „odwal się”.

 PO DRUGIE: świat przedstawiony.
Dobra, to już kompletny banał. Ale istotny jak diabli. Wątek musi mieć miejsce i czas. Tutaj często pojawia się problem, gdzie mogą się dwie postacie spotkać. Nie lubię, kiedy ktoś mnie pyta, czy mam pomysł na umiejscowienie wątku. Prawdziwego kociokwiku dostaję (i nie tylko ja) przy pytaniach „A może w knajpie?”. Serio, knajpa brzmi jak prawdziwy horror. Wbrew temu, że jest klimatyczna, pełna interesujących rzeczy (a teraz pytanie do publiczności: kto prowadził kiedyś naprawdę interesujący wątek w knajpie, w którym ciekawa była nie tylko rozmowa między postaciami), to wieje śmiertelną nudą. W tej serii artykułów oprócz przykładów z wątków prowadzonych przeze mnie postaci, pojawi się również kilku bohaterów wymyślonych tylko na potrzeby tekstu. Pierwsza dwójka z nich to Anna i Michał. Oboje mają w życiu przerąbane, bo są bohaterami bloga grupowego. W dodatku trafił się im wątek w knajpie! Weszli, usiedli, zamówili, rozmawiają o życiu i śmierci... I nic. Niezależnie od długości odpowiedzi, jakie przesyłają sobie autorzy, tam nie dzieje się dokładnie NIC.
Jedyne, co może usprawiedliwić wątek w knajpie: postacie nie znają się, ale mają interes do ubicia. Było to ponad rok temu, kiedy na najbardziej komiksowym grupowcu pojawił się bóg kłamstwa. Dogadałam się z autorem, że będzie fajnie, jeśli bóg będzie za wszelką cenę starał się pozyskać mojego złodzieja na własny użytek. Do spotkania doszło w knajpie (inna sprawa, że szybko stamtąd wyszli) i coś się między postaciami działo. To jest fajne.
Po drugie: trzymajcie się realiów. Nie pisałam o tym przy okazji „tworzenia” karty postaci, jednak niedawno Mag zwróciła mi uwagę na niektórych uczniów Hogwartu, którzy nijak się mają do tego, co było w książkach Rowling. Wtedy przestałam sądzić, że wierność realiom jest tak oczywista. Każdemu się zdarzają jakieś faile. Ale są błędy i błędziory. Co innego umieścić na Piątej Alei sklepu, którego nie ma (serio, ktoś będzie to sprawdzał?), uznać, że w ofercie Starbucksa jest shake jagodowy, a co innego szukać zasięgu w Hogwarcie!

PO TRZECIE:  bohaterowie.
Ale sypiemy banałami... No ale trzeba, bo tutaj też wszystko nie jest tak do końca jasne. Wyobraźmy sobie, że Anna i Michał idą przez park. Tak „teraz”. Jest grudzień, święta u płota, niech będzie spore miasto, dajmy na to nasza stolica. Nasi bohaterowie nigdzie się nie śpieszą, rozmawiają. Jak to wygląda w większości wątków? Ano, po prostu idą i idą aż nie skończy im się ścieżka. Często zapominamy o tym, że w tle powinni się przewijać jacyś ludzie. W końcu do świąt raptem dwa dni, więc na pewno Anna widzi, jak dwóch bliźniaczo podobnych chłopaków niesie choinkę. Michał mógłby zatrzymać się na chwilę, żeby przepuścić kobietę, która w butach na dziesięciocentymetrowej szpilce biegnie do samochodu. To nie wszystko. Ktoś może próbować sprzedać Michałowi ręcznie robione aniołki. Albo jakieś dzieci obrzucą Annę śniegiem. Pójdźmy dalej: Michał już ma zamiar zaprosić Annę do siebie na sylwestra, ale oto zauważa w śniegu... portfel. Wniosek jest prosty: oprócz postaci autorów muszą być jeszcze bohaterowie drugoplanowi. Dajcie się popisać nawet kelnerce w barze, ona też ma coś ciekawego do powiedzenia.
Przy tym punkcie powiemy jeszcze o powiązaniach, bardzo krótko i rzeczowo. Zanim komuś zaproponujesz: bycie partnerem swojej postaci/ byłym partnerem, bo coś im nie wyszło/ najlepszym przyjacielem/ koleżanką z klasy, zastanów się osiemnaście razy! (ten wątek będzie kiedyś rozwinięty)

PO CZWARTE: opis.
Zaskakujące, jak ciężkie do napisania może być coś, czego uczymy się już od wczesnej podstawówki. Najzabawniejsze jest to, że akurat ta część słabiej wychodzi autorom ze „stażem”. W Świeżaki jeszcze się przykładają, dbają o szczegóły. A stara gwardia już niekoniecznie. Dlatego w celach edukacyjnych zamieszczę małe powtórzenie na temat opisów. Przydatny tym bardziej, że opis to fundament wątku.
a) Opis przedmiotu; (wprowadzenie) Anna wzięła z najbliższej półki małą szkatułkę. (cechy przedmiotu!) Wykonano ją z inkustrowanego złotem dębu. Na wieczku z zadziwiającą precyzją wyryto ozdobne inicjały R.N. W umyśle dziewczyny zaskoczyła odpowiednia zapadka i skojarzyła te piękne roślinne motywy z secesją. Teorię potwierdzała ptasia sylwetka na przedniej ściance. (pamiętajcie, że człowiek ma więcej zmysłów niż tylko wzrok) Opuszkami palców wyczuła lekko starte brzegi wieczka, jakby ktoś pocierał je przez długie godziny. Gdy zaś pociągnęła nosem, rozpoznała zapach lawendy. Takiej, jak w woreczkach, które babcia zawsze chowała w szafie. (ocena, bo w końcu każdy ma jakieś własne zdanie) Mimo wszystko uznała trzymanie czegoś takiego w domu za przejaw tkliwości, a ostatnie, czego potrzebowała to siatkarz-beksa.
Ważne: opis może być ogólny lub szczegółowy i zalecam równowagę. Nie ma sensu opisywać dokładnie butów postaci, natomiast istotne dla fabuły przedmioty zasługują na więcej uwagi.
b) Opis wnętrza: zachowanie tych samych elementów. Opis może być szczegółowy lub ogólny. Zatem: kaplica, do której wszedł Michał miała wymiary mniej więcej pięć metrów na cztery, wybudowana w stylu romańskim, co sygnalizowało sklepienie krzyżowe oraz wysokie okna przyozdobione witrażami przedstawiającymi sceny z żywotu świętego Aleksego, etc... Lub: wszedł do sporej kaplicy, której okna ozdabiały kolorowe witraże.
c) Opis elementów natury: przypominamy, człowiek ma pięć zmysłów. Zatem leżąc na szorstkiej trawie, Michał widział nad sobą koronę rozłożystego buku, spomiędzy gałęzi prześwitywało bezchmurne niebo. W nos wwiercał się zapach kwitnących ziół, gdzieś w oddali brzęczały owady. Sielankowego obrazka dopełniało jabłko, którego słodki sok kapał Michałowi na brodę.
d) Opis postaci; (kto?jaki?)Bartek przerósł Annę o dobre dwie głowy, miał sylwetkę sportowca. Gorzko pożałowała wszystkich docinków, jakimi częstowała go w gimnazjum. Gdyby teraz powiedział jej to samo, co wtedy, piszczałaby ze szczęścia. Czy wcześniej też miał tak niebieskie oczy?  I tak ciemne włosy?
e) Opis przeżyć wewnętrznych; (prawidłowe nazwanie uczuć) Był tak zdenerwowany, że (opis zachowania) bezwiednie zaciskał palce na brzegu stołu. Wpatrywał się w drzwi na tyle długo, by zamazał mu się obraz przed oczami, (opis myśli) cały czas zastanawiając się, co będzie, jeśli jednak nie miał racji.
f) Opis sytuacji; (co?gdzie?kiedy?) Jak co rano, Anna wyszła do sklepu po świeże pieczywo. Ku jej irytacji kolejka do piekarni ciągnęła się już od sklepu zoologicznego, co oznaczało blisko kwadrans stania w kolejce. Na domiar złego trzy Koreanki albo inne Japonki próbowały wyjaśnić ekspedientce, którą chcą bułkę. (przedstawienie zespołu okoliczności bliskie opowiadaniu)
Opis obrazu sobie darujemy, bo to już przypadek ekstremalny. A jak żyję, jeszcze nie miałam wątku w galerii sztuki.
WAŻNE: opis może być artystyczny lub realistyczny i od autora zależy, z której opcji skorzysta, radziłabym jednak porzucić niektóre piękne sformułowania na rzecz klarowności tekstu. Kluczem dobrego opisu są szczegóły. Możemy powiedzieć, że Michał miał zwierzątko domowe. Więcej jednak zdradzimy mówiąc, że miał w akwarium trzy rybki. A już najlepiej zrobimy, jeśli powiemy tak: Michał miał w domu dwa bojowniki japońskie i glonojada. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że drugi autor wie, jak wygląda bojownik japoński albo przynajmniej pokusi się o wygooglowanie tego.

PO PIĄTE: dialog.
Na dialogu opiera się interakcja postaci. Dialog daje nam okazję do wykazania się dowcipem. Dialog jest naprawdę zbawienną rzeczą. Z dialogiem też niektórzy mają problem. Dlatego o tym powstanie caluśki oddzielny artykuł. Rada na teraz brzmi tak: weź do ręki książkę, popatrz, jak tam wygląda dialog i postaraj się robić tak samo. To działa.

PO SZÓSTE: sens.
Nie masz pomysłu na odpowiedź – nie pisz. Przejdź na spacer, napij się wody, odrób matmę... Masz genialny pomysł na odpowiedź – nie pisz. Posłuchaj ulubionej piosenki, weź parę głębszych oddechów – możesz pisać. Wymuszone teksty są niewiele gorsze od tych pisanych w literackim uniesieniu. Obu często brakuje sensu, a to zupełnie nie pomaga obu stronom.

PO SIÓDME: wiedza.

Jeśli chcesz napisać o czymś, o czym niewiele wiesz, masz trzy możliwości.
Pierwsza – nie pisz. Pójdź na łatwiznę. Nie ryzykujesz błędu, nie narażasz się na śmiech.
Druga – pisz ogólnikiem. Jeśli kojarzysz, że jakiś Francuz namalował „Wolność prowadzącą lud na barykady”, to pisz, że to dzieło francuskiego malarza.
Trzecia – DOWIEDZ SIĘ. To najlepsze możliwe rozwiązanie, które gorąco popieram. Internet nie boli, książki i gazety też nie bolą. Wytykacie mi to, ale tak – ja strasznie lubię popisywać się wiedzą. Taki typ człowieka.

PO ÓSME | DZIEWIĄTE | DZIESIĄTE:
AKCJA | FABUŁA | PLAN.

(bardzo dziękuję za uwagę, o tym będzie następnym razem).

Oraz ważna sprawa: jeśli piszę o tym, że opis ma się składać z tego a z tego, to nie znaczy, że każdy opis, jaki sama napiszę będzie dokładną realizacją schematu. Niedawno natrafiłam w podręczniku do polskiego (tak, czasami je czytam) na ładne zdanie, które brzmiało mniej więcej tak: "Jeśli widzimy w pracy spełnienie warunków postawionych w treści zdania oraz narzuconych przez formę wypowiedzi, możemy uznać pracę za poprawną. Prace dobre są wtedy, gdy piszący wchodzi w dialog zarówno z tematem, jak i formą wypowiedzi".

Wesołych Świąt, szczęśliwego Nowego Roku i pozostałych banałów życzy nielubiąca składać banalnych życzeń Leeshka.

PS:  Po długiej nieobecności wrócił mój ukochany blog, też bardzo komiksowy. Ale bez obaw - tutaj łatwo się odnajdziecie. Za tę reklamę mi nie zapłacono, to wolontariat - X-MEN SCHOOL

4 komentarze:

  1. Musze przyznać, że ten artykuł dał mi nieco do myślenia. Rzeczywiście, będąc starym wyjadaczem i pisząc z drugim starym wyjadaczem, często człowiek nie podchodzi do wątku tak jak należy. Czyżby rzeczywiście najzwyczajniej w świecie się nie chciało? Możliwe, bowiem z góry zakładamy, że skoro z daną postacią już tyle piszemy, to na pewno zrozumie naszą krótszą bądź dłuższą niedyspozycje w pisaniu zadowalających komentarzy. A to błąd. Czy nie przez coś takiego sypią się grupowce? Taki swoisty, niby początkowo niedostrzegalny, ale jednak brak zaangażowania?
    Z drugiej strony jednak często ciężko pisać z kimś, kto nawet nasz najlepszy komentarz zripostuje zaledwie paroma zdaniami.
    Bądź co bądź, doszła do wniosku, że mimo iż w "branży" siedzę od dłuższego czasu, wypadałoby popracować nieco nad wątkami, gdyż ostatnimi czasy strasznie się rozleniwiłam.
    Sam artykuł jak najbardziej przypadł mi do gustu, czekam na jego dalsze części, a tym czasem znikam zbierać siły na należyte prowadzenie wątków. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak powszechnie wiadomo, nie prowadzę postaci, ale artykuł mimo wszystko bardzo mi się podoba i zgadzam się z powyższym. Tak sobie wyobrażam idealne wątki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać następnej części artykułu, zwłaszcza czegoś o samej akcji, o tym, jak ją opisywać, bo nie wychodzi mi to tak dobrze, jak bym chciała. A raczej: zwykle w ogóle mi nie wychodzi. Nigdy nie wiem na przykład, jak wiele akcji zarysować, a w którym momencie urwać, by druga osoba miała się czym wykazać. I jeszcze parę razy czytałam opinie, że mi "się tak trudno odpisuje". Aż się zastanawiam, od czego to zależy, czy na wątek łatwo odpisać, czy nie...

    OdpowiedzUsuń
  4. PS. Wesołych świąt wszystkim ;)

    OdpowiedzUsuń