wtorek, 29 stycznia 2013

Jak napisać dobry wątek? (2)

 Praktyczny poradnik w kilku odcinkach. 
Odcinek drugi (dwuczęściowy): Buduj akcję jak zamek z lego. 

Część pierwsza: Nuda.
    Technicznie rzecz ujmując, mam ferie od soboty. Matematycznie rzecz ujmując, mam ferie od czterech dni. Pesymistycznie rzecz ujmując, zostało jeszcze tylko dziesięć. Patrząc na sprawę okiem realistki: to jeszcze mnóstwo czasu.
    Moje ferie zawsze są na jedno kopyto. Pierwsze parę dni nie robię nic albo robię rzeczy wybitnie mało produktywne. I jestem absolutnie przeszczęśliwa, marnując sobie kawałek życia. Potem jednak mam tego dość. Zazwyczaj czwartego dnia. Pogoda nie dopisuje, znajomi wyjechali, nawet pies ma dość spacerów, zostaje mi wejść na grupowce i zacząć jakiś wątek. Tym sposobem doszliśmy do sedna.
    Może ja się starzeję, może stałam się zbyt wymagająca, w każdym razie – ciężko mi o dobry wątek. Widzę świetną kartę, ciekawą postać, to z miejsca uderzam do autora/autorki, żeby naprawdę się dobrze bawić. Jakieś trzy komentarze później walę głową w biurko w rytm myśli „Cholera, jakie to nudne!”.
    Mam tendencję do tworzenia postaci, które składają się ze starych rockowych piosenek i filmów akcji. W różnych proporcjach. Wyobraźcie sobie, niech będzie dzisiaj bardziej amerykańsko, Johna. John ma lat trzydzieści trzy, tę samą kurtkę od paru lat, bliznę na kości jarzmowej i wielokrotnie złamany nos, jak u zawodowego boksera. Jeśli chodzi o zainteresowania, John lubi rozmawiać z barmankami, które nalewają mu ciemne piwo, lubi grać w brydża, jeździ na wszystkie zjazdy motocyklistów i wdaje się w bójki. Raczej nie ma wielu zahamowań, trochę brakuje mu rozsądku. Za to jest zawsze wesoły i widział wszystkie filmy z Willisem. To jest John. Mając już swojego Johna, dogaduję się z autorką Anne i będziemy pisały wątek. Autorka Anne bardzo nie chce zaczynać, więc rzuca „niech spotkają się w kwiaciarni, gdzie pracuje Anne”. Pół godziny zastanawiam się, co może John robić w kwiaciarni, wreszcie wysyłam go po roślinkę doniczkową, którą zamówiła jego siostra. John na roślinach nie zna się zupełnie, więc nawet nie potrafi sformułować powodu, dla którego tu jest. Anne w lot pojmuje, o co mu chodzi. Tyle akcji w wątku. Reszta to po prostu długi wywód o tym, że Anne jest artystką i ma ręce uwalane farbą.
    Można zwariować, nie?
    Brakuje akcji. Nie ma jej nawet w ilościach śladowych. Po prostu nic się nie dzieje. Może dlatego ludzie są tak zachwyceni, gdy piszą wątki o romansie między postaciami. Wtedy mogą sobie dużo pisać o uczuciach. Przyznam, że w takiej sytuacji to ma znacznie więcej sensu niż wywód o wartości sztuki przy okazji oglądania wzorku na doniczce.
    Nie mogę się nie zgodzić z faktem, że zwykle, jak idziesz do kwiaciarni i prosisz o coś, to to dostajesz. Ale na blogach grupowych to się nie zdarza. Krzywdźcie swoje postacie, kochani. Gdyby autorka Anne potraktowała mnie i Johna z odrobiną dobrej woli, wątek byłby znacznie ciekawszy. Kwiatka dla siostry Johna mogło nie być. Tutaj przyszłaby moja kolej na podtrzymanie akcji. Johnowi zależy na tym kwiatku i oferuje Anne, że za pomoc w zdobyciu roślinki obsypie ją złotem, a przynajmniej postawi kolację.
    To była sytuacja zaliczająca się do zwykłych. Jasne, normalnie szanse wydarzenia się czegoś takiego wynoszą może jeden do dwustu, ale to blogi, tutaj musi się coś dziać. Jeśli kogoś to mierzi i chciałby dla swojej postaci normalnego życia, może patrzeć na sprawę w ten sposób: w serialu nie pokazują nam życia bohaterów dzień po dniu, nawet w filmach te dwie godziny projekcji przedstawiają wydarzenia dziejące się na przestrzeni dni, tygodni, czasami lat. W wątkach jest podobnie, John ma normalne życie, które zaczyna się budzikiem o siódmej trzydzieści, kończy zgaszeniem światła trochę po północy. Zatem kolacja z Anne byłaby dla niego miłą odmianą. Nawet jeśli przypadkiem zamieniliby się zegarkami, przez co pół następnego dnia John spędzi na szukaniu numeru Anne.
Wracając do meritum, coś takiego może wydarzyć się na blogu o dowolnym mieście. Ale są też blogi w ten czy inny sposób „umagicznione”. Zawsze mi się wydawało, że po to mamy możliwość wcielenia się w elfa, żeby wątki były jeszcze ciekawsze. Niekoniecznie po to, żeby romans wyglądał tak samo jak w przypadku miasta plus długie uszy i magiczne świetliki w tle. Może to was już nudzi, ale znów zarzucę przykładem z Marvela.
    Mój złodziej i jego przyjaciółka uciekają przed ludźmi polującymi na mutantów. Skaczą przez parę ogrodzeń, udają uczestników katolickiego przyjęcia, przemykają piwnicami... A ja i autorka uroczej młodej mutantki świetnie się bawimy, stawiając na ich drodze kolejne przeszkody. To jest wątek pełny akcji, cały czas coś się dzieje. Nie zaś, jak w przypadku Johna i Anne, ona myśli o farbie, on życzy sobie w duchu uwolnić się od niej (dobra, ja tego sobie życzę).
    Inne przykłady ciekawych wątków, które mi się zdarzyły: dziewczyna ze sklepu muzycznego pomaga profesjonalnemu łowcy zabić parę wampirów, dwójka mutantów uwięzionych w holograficznym Nowym Jorku sterowanym przez komputer, który ześwirował, agenci badający opuszczoną bazę gdzieś w Ameryce Południowej, bohaterowie, którzy obudzili się w jakiejś piwnicy i próbują zrozumieć, co się stało, podszywający się pod biznesmena mutant usiłuje przekonać szefową olbrzymiej firmy, że jeden z jej głównych udziałowców do oszust... 

Część druga: Anatomia Akcji.
    Mam nadzieję, że udało mi się was przekonać co do tego, jak istotna jest akcja. W drugiej części artykułu dowiecie się, co następuje, jak tę akcję przedstawić w wątku. Przypomnijcie sobie wszystkie rzeczy, o których była mowa poprzednio, włączcie dobrą muzykę, ewentualnie spacyfikujcie młodsze rodzeństwo, bo właśnie sprzedaję za darmo cenną wiedzę.

    Krok pierwszy: EKSPOZYCJA.
    Przedstawiacie sytuację, mówiąc po ludzku. To ważny moment i nie możecie nic przeoczyć. Jeśli już teraz nie zadbacie o to, by w kącie muzeum stał wypchany łoś, to ciężko będzie uwiarygodnić tego łosia w toku rozwoju wątku. Spokojnie pomyślcie o wszystkim, czego może wasz bohater potrzebować. Już na samym początku uwzględnijcie wypchanego łosia, ale niekoniecznie zapałki w kieszeni bohatera. Nie wszystko trzeba od początku ujawniać, ale tym na początku nie musicie się przejmować, przyjdzie zupełnie samo. Pamiętajcie o strzelbie Czechowa. To zasada, która mówi „Jeśli w pierwszym akcie nad komikiem wisi strzelba, to w trzecim musi wystrzelić” i działa w obie strony. Strzelba nie wystrzeli, jeśli jej tam nie było. Kojarzycie zagadkę o morderstwie w okrągłym domu? Zaczyna się właśnie słowami „W okrągłym domu...” – to nasza strzelba Czechowa, element istotny dla dalszych wydarzeń.

    Krok drugi: ZAWIĄZANIE AKCJI.
    Wiemy już, jak przedstawia się sytuacja na moment przed katastrofą. Nie mówię tutaj o żadnym trzęsieniu ziemi, ale o czymś, co zmusi bohaterów do podjęcia jakichś działań. Na przykład brak kwiatka z wątku Johna, a także odkrycie pomyłki z zegarkami w dalszej części. Zawiązanie akcji może nastąpić tylko jeden raz, ale możemy wprowadzić więcej problemów. Andy ma po południu spotkanie w sprawie pracy, nie może się spóźnić, jednak dzwoni jego narzeczona i prosi o odebranie jej rodziców z lotniska, w drodze na lotnisko ktoś kradnie Andy'emu dokumenty... Trzy problemy, z którymi bohater musi sobie poradzić. Wracając do przykładu zagadki o okrągłym domu „... zamordowano właściciela” – to nasze zawiązanie akcji.

    Krok trzeci: ROZWINIĘCIE.
    John prosi Anne o pomoc, Andy dzwoni na policję w sprawie zaginionych dokumentów, ale jedzie dalej na lotnisko – coś się dzieje. Rozwinięcie zawsze sprawiało mi najwięcej frajdy, ponieważ to jest ten moment, w którym można dać upust wyobraźni i pobawić się bohaterami. Tylko, na litość, pamiętajcie o tym, co napisaliście w karcie. Jeśli dziewczyna ze sklepu muzycznego nigdy nie miała do czynienia z łowcą w akcji, będzie przerażona. Jeśli Anne jest samotną kobietą, przed kolacją z Johnem kupi nowy tusz do rzęs.
    „Jeszcze tego samego dnia detektyw przesłuchał trzy osoby, które przebywały w domu w czasie, gdy popełniono morderstwo.
    – Co pani robiła, gdy zabito właściciela? – zapytał kucharkę.
    – Kroiłam mięso na obiad, a wtedy usłyszałam krzyk i pobiegłam sprawdzić, co się stało. Tak się spieszyłam, że rzuciłam nóż na podłogę.
    – Co pan robił, gdy zabito właściciela? – zapytał ogrodnika.
    – Przycinałem żywopłot. Kiedy usłyszałem strzał, pobiegłem sprawdzić, co się stało. Tak się spieszyłem, że rzuciłem sekator na grządkę tulipanów.”

    Krok czwarty: PUNKT KULMINACYJNY.
    Czyli coś, co sprawia, że wszystko inne staje się jasne. W filmach jest to na przykład znalezienie listu od kochanki. Albo odkrycie, że z konta zaginionego pobrano wczoraj dwa tysiące dolarów. Dwójka agentów odnajduje sposób na skontaktowanie się z bazą operacyjną. Szefowa wielkiej firmy postanawia sprawdzić domniemanego „oszusta”. John zanosi kwiatka siostrze, ale okazuje się, że to nie ten. Sfiksowany komputer wypuszcza na mutantów maszynę do zabijania. Uciekinierzy znajdują zejście do kanałów. Moment, na który wszyscy długo czekali, może niektórzy nie potrafili przez to usiedzieć w miejscu.
    „ – Co pani robiła, gdy zabito właściciela? – zapytał sprzątaczki.
    – Zamiatałam gabinet, wtedy usłyszałam krzyk, więc rzuciłam miotłę w kąt i pobiegłam sprawdzić, co się stało.”

    Krok piąty: ROZWIĄZANIE AKCJI.
    Grand final. Rozstrzygnięcie wszystkich wątków. Jak w texas holdem pokazujemy karty. W odróżnieniu jednak od pokera, tutaj możesz zadecydować, co znajdzie się w twoim ręku. Jeśli dobrze pokierowałeś akcją – masz pokera królewskiego i rozbijasz bank.
    „ – Już mamy winnego – powiedział detektyw zrozpaczonej wdowie. – To sprzątaczka.”
    Skąd wiedział? Bo dostarczyliśmy mu ważnej informacji: dom był okrągły. W okrągłych domach nie ma kątów, zatem sprzątaczka skłamała.
    Inne przykłady rozwiązania akcji: Andy odzyskuje dokumenty i nie spóźnia się na spotkanie, ale zostawia rodziców jego narzeczonej w kawiarni, gdzie czekają kilka godzin. Bohaterowie Fight Clubu to jedna osoba. Czytelnik domyślał się tego od pewnego czasu, ale my wodziliśmy go za nos aż do teraz, kiedy wszystko zostało powiedziane jasno.

    Krok szósty: POAKCJA.
    John je kolację w towarzystwie Anne. To miłe zakończenie wątku. Po bieganinie przy szukaniu roślinki zarówno bohaterowie, jak i autorzy mogą wrzucić na luz, pokazać bohaterów od nieco innej strony. John trochę żartuje, Anne śmieje się nawet z tego, co nie jest śmieszne. Przerażona dziewczyna z muzycznego proponuje łowcy nocleg jako część zadośćuczynienia za to, że uratował jej życie. Taki mały, przyjemy epilog. Trwa dość krótko, bo na dłuższą metę znudziłoby się autorom pisanie o tym, jak cudowną konsystencję mają pyzy, które zamówił John. Chwila wytchnienia, krótki odpoczynek przed kolejną akcją.

    Krok „i pół”: ZWROT AKCJI.

    Element, który możecie wielokrotnie wciskać w rozwinięcie, możecie nawet zrobić z niego fałszywy punkt kulminacyjny. Wprowadzenie zwrotu akcji łamie schemat, który pokazałam u góry. Jest to jednak tylko szkielet akcji i macie pełne prawo na nim manipulować. Nikt nie powiedział, że do wątku może dojść dopiero podczas rozwinięcia. Powiedzmy, że bohater jest federalnym, a drugi prawnikiem, który niespodziewanie znajduje się w centrum śledztwa i pomaga je prowadzić. To też ciekawe. Sam zwrot akcji ujęłabym w ten sposób „ puff! i wszystko jest na odwrót”. Federalny podejrzewał o morderstwo długonogą szatynkę, córkę denata – ona ginie w wypadku samochodowym. Łowca myślał, że zabicie wampirów wystarczy – tam jeszcze był demon. John poszedł po kwiatek – kwiatka nie było.

Dorzucę jeszcze od siebie istotną rzecz: jeśli akcja w naszym wątku cechuje się dużą dynamiką, dajcie sobie spokój z długimi zdaniami i wydumanymi porównaniami. To trudniejsze niż może się wydawać. Najlepsze są zdania pojedyncze, które nadadzą rytm. Jeśli patrzycie na to, co napisaliście i jedno słowo wydaje się burzyć harmonię – wywalcie je. Momenty wielkiego napięcia piszcie nieskomplikowanym językiem. Wtedy możecie poświęcić dłuższy opis na lot pocisku. Jeśli bohater szuka opatrunków, bo jego przyjaciel niedługo się wykrwawi – wykorzystajcie to, pokażcie chaos w jego głowie, kiedy przepatruje kolejne szafki.

5 komentarzy:

  1. Chociaż nie prowadzę żadnej postaci i temat wątków jest mi prawie że obcy, czasem je czytam i odnoszę wrażenie, że więcej jest w nich uczuć - w dodatku mega przekoloryzowanych i wyolbrzymionych - niż akcji. Gdyby autorzy pisali wątki z odrobiną akcji, każda taka historia byłaby ciekawym opowiadaniem, które z chęcią przeczytaliby nie tylko sami autorzy, ale i ludzie, którzy znaleźli się pod postem całkowicie przypadkowo. Na przykład ja. Niektóre wątki są naprawdę super - pełne zwrotów akcji, dynamiczne, a niektóre są jak kisiel, który przelewa się z garnka do salaterki. Apeluję do autorów postaci - rozwijajcie akcję w Waszych komentarzach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja nie rozwija się tak dynamicznie jak powinna, bo wszyscy chcą pisać jak najdłuższe komentarze, niepotrzebnie przy tym dowalając nie wiadomo ile opisów.
    A wpis dobry, gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale długie komentarze nie muszą przeczyć szybkiej akcji! Miałam wątki, które zupełnie temu przeczyły. Działo się dużo, a były długie. Wszystko zależy od sytuacji. W końcu akcja to "dzianie się", a jak tego dziania jest dużo, trzeba to opisać. Jeśli bohaterowie siedzą przy herbacie piąty komentarz, to rzeczywiście jest nudne (a propos, nie macie wrażenia, że jeśli postacie idą korytarzem i rozmawiają, to korytarz zawsze będzie na tyle miły, że da im dokończyć rozmowę, a dopiero potem się skończy?) i ciężko cokolwiek wymyślić po piątym komentarzu. Ale jeśli bohaterowie wchodzą do restauracji i wiedzą, że są śledzeni, to frajdę sprawia opisanie każdego drobnego szczegółu i komentarz automatycznie się wydłuża.
    Zmorą blogów są, jak zauważyła Mil, uczucia. Głównie one występują w wątkach. Boru, jak ja nienawidzę wątków na zasadzie "Zauważyła kotka -> dwadzieścia zdań o uczuciach odnośnie kotka".

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny artykuł. Zgadzam się, że uczucia grają zbyt dużą rolę w wątkach :<

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech... Właśnie to mnie zniechęca do pisania - ta monotonność. Szukam fajnych osób, ale w tych wątkach zawsze czegoś mi brak żebym z wyczekaniem czekała, aż mi autor/-ka odpisał/-a.

    OdpowiedzUsuń