środa, 6 marca 2013


Słowo wyjaśniające:

Cześć.
Chciałabym poinformować wszystkich czytelników i widzów Grupowa o swojej decyzji zamknięcia strony i stworzenia na jej miejscu Spisownika, czyli spisu dla blogów grupowych.

Jeżeli ktoś chciałby się wypowiedzieć na ten temat, proszony jest o pozostawienie komentarza pod tym postem. Odpowiem na wszystkie pytania.

2 komentarze:

  1. Natalia była czytelniczka Grupowa.16 marca 2013 10:55

    Ja natomiast zgadzam się z Fatos, która wyraziła swoje zdanie na sb. Powód dla którego zamknęłaś Grupowo jest śmieszny i głupi. Skoro ten blog miał być poświęcony tylko i wyłącznie spisowi blogów grupowych, to po jaką cholerę wprowadzałaś takie udziwnienia?! Sama jesteś sobie winna.
    "Nie ukrywam faktu, że to, co działo się na stronie, było przygnębiające. Użytkownicy wykorzystywali shoutbox Grupowa, aby wyrażać swoje niezadowolenie na temat różnych osób i różnych blogów, ale przede wszystkim - do spamowania." Shoutbox`y to taki śmietnik, wiesz? A Ty jako założycielka SB (bo to w końcu to Twój blog i głupio by było gdyby ktoś inny założył Ci SB) możesz usuwać niechciane posty oraz blokować osoby, które wyrażały swoje niezadowolenie co do blogów i osób.
    Jak dla mnie to blog upadł tylko i wyłącznie z Twojej winy. Miałaś to na własne życzenie. A teraz dziękuję i krzyżyk na drogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że wyraziłaś swoją opinię na ten temat. Cieszę się, że ktokolwiek jeszcze interesuje się sprawami tego bloga.
      Grupowo zostało rozbudowane. Każda osoba, która zgłosiła się do naboru, niosła ze sobą jakiś pomysł. Nie mówię, że artykuły, reklamy i ogólnie wszystkie te pomysły, "udziwnienia", jak to nazwałaś, były złe dla tego bloga - wręcz przeciwnie. Wiele osób z tego wszystkiego korzystało. Wiele osób było zadowolonych z takiego obrotu sprawy. Większości taka forma Grupowa z pewnością odpowiadała. I wszystko było okej, ale zapomnieliśmy o ważnej rzeczy - o spisie. Zaniedbaliśmy go. Ale to nie jest powód zamknięcia bloga. Tak naprawdę zaniedbaliśmy większość.
      Blog upadł. Autorki miały coraz mniej czasu, coraz mniej chęci. Ja również wchodziłam na tego bloga po to, by zobaczyć, że nic się na nim nie dzieje. To wszystko sprawiło, że mieliśmy dużo zaległości. Ktoś się deklarował do zrobienia czegoś, za chwilę już mu się nie chciało i rezygnował. A ja, przyznaję, straciłam kontrolę nad tym wszystkim. Mam mentalność trochę niemiecką - jeżeli wiesz, że nie podołasz, to ustąp.
      Z początku blog miał zostać przeniesiony na inny adres, miał zostać zbudowany od nowa, ale potem pomyślałam sobie "Kurcze. Ale z jakiej racji? Już nawet nikomu nie chce się zostawić komentarza pod artykułem. Chyba, że chodzi o negatywny komentarz - by kogoś zwyzywać, skrytykować, wtedy wszyscy nagle się budzą do życia. Czy komuś jeszcze na stronie zależy?" Ostatecznym ciosem było dla mnie odejście Mag. I wtedy tak, pomyślałam sobie, że to koniec Grupowa. Bo nikt nie ma na nie ochoty.
      Dlatego dziwi mnie to, że nagle tak wiele osób się oburza. Wraz z zamknięciem Grupowa, blogosfera nagle odżyła! No tak. Dopóki Grupowo było, nikogo jego sprawy nie interesowały, nikt go tak naprawdę nie wspierał, ale jak już go nie ma - nagle znalazło się sporo zainteresowanych, negatywnie nastawionych do mnie, jako do założycielki, która teraz bestialsko wszystko kończy.
      Tak, tylko że ja nawet nie wiedziałam, dla kogo Grupowo istnieje. A, nie, jednak wiedziałam - dla hejterów, spamujących na shoutoxie wyzwiskami skierowanymi w stronę zarówno autorek strony, jak i przypadkowych ludzi. A praca Leeshki, Killuś niekiedy szła na marne. Czasami komentarze nie pojawiały się przez kilka dni. A potem nagle ktoś napisał jeden. I był to komentarz od innej autorki Grupowa. Jaki to ma sens, skoro wszystko dzieje się na shoutboxie i ma negatywny wydźwięk? Negatywny wydźwięk...
      Z tym shoutboxem sprawa jest bardzo ciekawa. Niejednokrotnie mogliśmy na nim obserwować kłótnie autorów różnych blogów o sprawy, które nawet nie były związane z Grupowem. Zwracałam uwagę tym ludziom, ale brak kultury jak był obecny, tak był. Nie sposób wszystkiego pilnować. Na komputerze nie siedzi się 24 godziny na dobę.
      Nie chcę dalej się tłumaczyć, ponieważ to nie ma większego sensu. Alea iacta est. Mogę tylko dodać, że powodu nie da się dokładnie określić, ale skoro sprawa jest zamknięta, należałoby się z tym wszystkim w końcu pogodzić.
      Nie jestem zła za to, że napisałaś w powyższym komentarzu, że to moja wina. I za pretensjonalny ton również nie jestem zła. Każdy ma swoją opinię na ten temat i każdą z osobna szanuję. :)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Mil

      Usuń