sobota, 2 marca 2013

MARVEL - NOW


Od dwóch tysięcy lat nikomu nie dano zbawczej mocy. Niektórzy twierdzą też, że nikt nie dostanie jej za naszych czasów. Nawet będąc wielkim optymistą (a może tym bardziej będąc optymistą) nie można nie przyznać im racji. Należy jednak pamiętać, że moc zbawcza to nie jedyny rodzaj mocy. Mamy też znaną z mitologii moc bogów, mamy moc, która od wieków kryje się w ludziach i pcha gatunek całkiem nieźle rozwiniętych małp do przodu, wreszcie mamy też moc, która jest w ludziach od niedawna. Pozyskana dzięki tajemniczemu genowi oznaczonego literą X - dla Greków czymś świętym, dla matematyków niewiadomą w równaniach - lub wskutek wyjątkowego pecha. Mamy również moc postępu. I każda z nich niekoniecznie służy dobrym, a w każdym razie przyzwoitym, celom. Mało tego, spróbujcie sobie wyobrazić to wszystko w jednym miejscu. 
 Żyjemy w czasach, które znają blisko pięćdziesiąt związków frazeologicznych ze słowem "wolność".  Powoli dobijamy do podobnej liczby związków frazeologicznych ze słowem "równość". Mimo to nadal ochoczo bijemy się o obie te sprawy. Dziwiąc się przy tym, że innym tak trudno zaakceptować ludzi bez wysiłku podnoszących samochody, nagle podrywających się do lotu, ciskających kulami plazmy, zmieniających się w zielone monstra lub łamiący prawa fizyki w inny sposób. Przecież to jest Ameryka! Przyszywana ojczyzna każdego dziwadła, które zgodzi się nigdy nie pochylić Gwieździstego Sztandaru. 
A propos... mamy tutaj też wcielenie Gwieździstego Sztandaru, któremu gdzieś tak połowa mieszkańców Nowego Jorku zawdzięcza życie. I jak tu nie lubić tego, co dobre i amerykańskie, skoro jest dobre i amerykańskie? 
____________________________________________________________________
Nadal nie rozumiem, dlaczego na mnie głosujecie w sondzie. Nie wiem też, na ile liczycie się z moim zdaniem. Ale skoro głosujcie, to chyba powinnam się jakoś odwdzięczyć. Wiecie co, zapiszcie się na najbardziej komiksiarskiego bloga grupowego w historii blogosfery. Gwarantowane ciepłe przyjęcie, długie wątki pełne akcji (od porwania przez kosmitów po kryzys w postaci awarii kserokopiarki), dużo humoru w każdym możliwym rodzaju, pojawiające się opowiadania pisane bez przymusu oraz... cóż, to superbohaterowie. Drogie panie, widziałyście, jak wyglądają marvelowscy superbohaterowie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz