czwartek, 18 października 2012

Ab ovo i na początku była ciemność - o historii postaci.


Witam i jednocześnie oficjalnie otwieram cykl krótkich artykułów na tematy (jedne bardziej, inne mniej) związane z pisaniem. Ten tekst  miał pojawić się jakieś dwa tygodnie temu i pochłonął sporo ofiar. Gdzieś na dysku mam wymaltretowane trzy różne wersje, każdą opisującą inne zagadnienie. Miałam zapał napisać wszystko, co wiem, a tutaj nagle okazało się, że to jest mało komu potrzebne. Część teorii odnosiła się do opowiadań, część do książek, a przecież miało być o blogach... Dopiero niedawno przyszedł mi z ratunkiem komentarz jednej z blogerek, dzięki któremu uświadomiłam sobie, że karty postaci przecież każdy pisze i to możemy pomęczyć na początku. Postać niezaprzeczalnie trzeba mieć, żeby w ogóle zacząć zabawę, na ich ilość blogosfera nie narzeka. Natomiast wymogi kart postaci standardowo obejmują historię bohatera. Właśnie o tym będzie ta bajka. Przemagluję wyłącznie blogi o miastach i szkołach, bo cała fantastyka rządzi się własnymi prawami, ją zostawimy na kiedy indziej. 
Jak wygląda życiorys przeciętnego zjadacza chleba? Absolutna średnia ma się tak: przychodzi na świat w szpitalu, w wieku lat trzech idzie do przedszkola, potem podstawówka, szkoła średnia i wyższa (nie krzyczcie, uniwersalnego wzoru nie napiszę ze względu na różnice w systemach edukacji), studia albo od razu praca. Gdzieś w wieku studenckim oświadcza się, jakiś czas potem bierze ślub... Mniej więcej do tego punktu dochodzimy na blogach grupowych. Zostawmy sprawę wieku. Znaczy, jasne, życie się nie kończy po trzydziestce, jednak młodymi ludźmi przyjemniej się gra et cetera. Dużo ważniejsze jest to, że tak naprawdę nikt nie chciałby pisać wątku z nudną na potęgę postacią. Bohater musi mieć w sobie coś fascynującego, dlaczego więc nie umieścić tego w historii? 
To tyle teorii, czas zapuścić się w internetowy gąszcz i sprawdzić, jak to się wszystko ma w praktyce. Jest kilka głupich, w każdym razie głupich dla mnie, schematów, które bardzo często wykorzystywane są w tworzeniu biografii postaci. Ułóżmy je sobie chronologicznie, czyli tak, jak przejawiają się w życiu tworka. Przed wami Pięć Zasad Antybiografii. 
Zasada pierwsza: martwa rodzina. 

 Dziewczyna nie była upragnionym dzieckiem dwojga dojrzałych oraz kochających się ludzi.  Zwykła wpadka młodej kobiety oraz starszego mężczyzny z którym jasnowłosa utknęła w  toksycznym związku.
Świat się skończył, przynajmniej dla tego mężczyzny. Został sam, z małym dzieckiem, córeczką, w dodatku należącą do człowieka, którego nawet nie widział na oczy.

Dalej sprawy potoczyły się szybko - piętnastego lutego tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego pierwszego  roku pewne niezwykle drobne niemowlę zostało podrzucone pod dom Flockhartów. (…) Popełnił  samobójstwo, zostawiając trzymiesięczną dziewczynkę pod opieką Ammy, własnej matki

Rodzina: Wszyscy umarli 

Matkę najlepiej uśmiercić zaraz po porodzie. Prawdę mówiąc nawet mi się nie chce liczyć, ile mamy takich przypadków w blogosferze. Nie dociekam też źródła przekonania, że największa śmiertelność młodych kobiet bierze się z porodów. Jest taka książka, której osobiście używam częściej niż jakiejkolwiek innej, nazywa się „Stulecie chirurgów”, tam można sobie prześledzić rozwój chirurgii zaczynając od stu pięćdziesięciu lat wstecz. Wtedy lekarz rzeczywiście niewiele różnił się od rzeźnika, a to, że niemowlęta umierają, bo człowiek, który przyjmuje dziecko na świat przed chwilą robił sekcję zwłok i nie umył rąk, uważano za mity. Tak, jestem drażliwa na punkcie takich bzdur, jak blogowa śmiertelność matek. W dodatku one umierają tak same z siebie, a we współczesnym świecie można łatwo zdiagnozować przyczynę zgonu.
Jeśli zabijamy oboje rodziców, to w wypadku samochodowym. Oczywiście o ile wcześniej nie oddali dziecka do sierocińca i słuch o nich zaginął. Pod tę kategorię podciągnę jeszcze okrutnych, niekochających rodziców (bądź ojca, bo matka zmarła przy porodzie) i nieplanowane dzieciaki. Kultura jednej nocy jak najbardziej obowiązuje, jednak nie obowiązywała te trzydzieści, dwadzieścia lat temu. Dzieci wychowywane przez nastoletnie matki mają obecnie maksymalnie cztery lata. Trochę za mało, żeby być bohaterem bloga, prawda? 
Wreszcie ostatnia sprawa, dotycząca znacznej większości bohaterów: nie mają żadnych ciotek, babć i kuzynek. Zupełnie tak, jakby czterdzieści siedem lat temu przez świat przetoczyła się fala sierot-jedynaków. Jasne, niektórzy już tak mają, że ich drzewa genealogiczne przypominają raczej drzewka banzai albo izolują się od reszty rodziny. Ale żeby tak wszyscy? 

Zasada druga: patologia w najbliższym otoczeniu. 

 Po nagłej i jakże niespodziewanej śmierci rodzicielki wszystko w dotychczas znośnym żywocie sześcioletniej Scarlett posypało się, zwłaszcza kontakty z ojcem który zaczął się znęcać psychicznie nad córką.
(…)
Kiedy kobieta zorientowała się, że ojczulek Scarlett z premedytacją i satysfakcją rujnuje jej życie chciała odejść i zabrać ze sobą dziewczynkę, on w akcie niewiarygodnej złości pobił ją do nieprzytomności.

Oschła narkomanka, ostrożna w kontaktach z ludźmi. Można powiedzieć, że nikomu nie ufa. Brzydzi się kłamstwem, które rzekomo zniszczyło jej życie. Często uczestniczy w różnorakich imprezach, mniej lub bardziej bezpiecznym, byleby tylko móc upić się do nieprzytomności i zapomnieć o rzeczywistym świecie

Na jej ciele jest wiele brzydkich blizn,  po tym, jak jej rodzina zastępcza ją tłukła.  Pręgi na plecach, czy ślady po ogromnych siniakach.  Pod okiem ma ledwo co widoczną kreskę, ślad po tym jak ojczym rzucił w nią kiedyś talerzem, na którym oczywiście było jedzenie. Kara za to, że spóźniła się na obiad.  Zastępcza matka też nie była lepsza, jednak zacznijmy od początku…

Steven King zrobił z tego znak firmowy. Jemu można, bo to Steven King, jest popularny i pewnie ma w nosie, co o nim myślą ludzie, dopóki nie widzi końca zer na koncie. Dlatego znacznie fajniej jest pisać o blogerach, bo oni przynajmniej się przejmą tym, co im powiem. To taka dygresja na marginesie, teraz przejdźmy już do sedna. Chodzi mi o osobę z jakimś paskudnym nałogiem, względnie psychopatę. Osobiście nigdy nie spotkałam żadnego psychopaty, więc pewnie byłabym kiepską bohaterką bloga. Jeśli ktoś z rodziny nie jest alkoholikiem, padnie na samą postać. Co ciekawe, jeśli autor obarcza tym nałogiem ojca tworka, to z reguły tylko na okres zamienienia biednemu tworkowi życia w piekło. A potem nie dostajemy żadnej wzmianki o tym, co się z ojcem stało. 

Zasada trzecia: nierozumiane dziecko. 

Brzydkie kaczątko. Nigdy nie była wyjątkowa. Od dziecka niezbyt ładna, niezbyt lubiana, niezbyt popularna, niezbyt.. Można by tak mówić i mówić, a najwięcej do powiedzenia mieliby znajomi jej rodzeństwa, Alison i Amber. Śmiało stwierdziliby, że jest nudna i adoptowana.

 A później poszłam do przedszkola. Tam poznałam dużo różnych dzieci. Ale czułam się wśród nich obco.

Jasnowłosa przez ten czas musiała szybko dorosnąć, jako najstarsza z przyrodniego rodzeństwa musiała przejąć rolę matki gdyż zastępcza rodzicielka była zajęta sprzedawaniem swojego ciała aby zarobić na comiesięczne datki dla sekty

Czasami patrzysz na koleżanki z podwórka i dostrzegasz bezcelowość ich naiwnej zabawy w odgrywanie dorosłych? To niezawodny znak, że za moment wyrośniesz na blogową postać. A im bardziej przegadane masz spostrzeżenia, tym większa możliwość, że to staniesz się Mary Sue. Nie utrzymujesz już kontaktu z rodziną (czytaj: nie odwiedzasz grobów rodziców, o ile było co pochować), nauczyciele gnębią cię z powodu twojego geniuszu, rówieśnicy szykanują, bo tylko ty znasz świat takim, jakim jest naprawdę i nie dla ciebie szklane złudzenia podstępnej rzeczywistości. Względnie bardzo się nudziłeś i musiałeś przedwcześnie dorosnąć, żeby to dobrze wyglądało na papierze. 

Zasada czwarta: silny ból emocjonalny (SBE). 

Mama była bita przez ojca pijaka i patrzyłam, na to, gdy miałam osiem lat, więc ja jestem teraz uśmiechnięta żeby moje dorosłe życie było weselsze!

W aptece nie dostaniesz na to lekarstwa. W dodatku nie da się tego dokładnie sprecyzować, ale na pewno jest. U blogowych postaci często objawia się bezsensownym uporem, ale o tym będzie w swoim czasie. Często odnotowuje się również zanik możliwości udzielenia inteligentnej odpowiedzi... Międzynarodowy zespół naukowców dochodzi do wniosku, że SBE jest czymś w rodzaju wstrząsu po wcześniejszej, bardzo tragicznej przeszłości. Pamiętajcie, prawdziwa Marysia Zuzanna nigdy nie może mieć depresji, bo to nie byłoby tró. Zgadliście – ta głupota najbardziej mnie denerwuje. Niekonsekwencja, która przewyższa wszystko inne. Bruce Wayne miał powody, żeby zostać Batmanem, kingowska Annie była po prostu wariatką... Nawet potwór Frankensteina był wrażliwy i grywał na skrzypcach. A ja się niepotrzebnie pieklę, bo gadać to sobie mogę, ale nikogo tym wiele nie nauczę... 
Zasada piąta: tylko lamer jest prymusem, ja zostanę omnibusem. 

 Zajęcia Dodatkowe: Kapitan żeńskiej drużyny koszykówki; kółko matematyczne; radio; wokal
Języki: Angielski, hiszpański, francuski i włoski

Kapitan: Żeńskiej drużyny Koszykówki, Kółka Detektywistycznego
Zajęcia dodatkowe: Radio; Koło Matematyczne; Kock-boxing; Wokal
Języki (nie chodzi na żaden dodatkowo): Angielski, Francuzki, Włoski 

 - Byłam studentką ostatniego roku. Wyjechałam na wymianę na trzy czwarte roku. Ponieważ potrzebowałam pieniędzy znalazłam sobie pracę, jako barmanka i byłam w tym naprawdę dobra - zaśmiała się, na chwilę zaprzestając składania spodni, na rzecz gestykulowania - żonglowałam butelkami, szklankami, robiłam drinki, po których trudno było się podnieść z ziemi. To był wspaniały czas. Tańce, picie z pępka... 

Humanistyczne umysły ścisłe. Matematycy piszący wiersze. Oraz naukowcy na stypie po teorii z lewą i prawą półkulą, podczas gdy hordy dziewcząt robią co najmniej trzy kierunki jednocześnie. W dodatku prowadzą przy tym imprezowy styl życia, bo i tak wszystko im się uda. Gdzieś już wspominała nieco o realizmie, co nie? Tutaj też został brutalnie zgwałcony, powiązany i wrzucony w krzaki. Nie mówię, że studiowanie na trzech kierunkach jest niewykonalne. To da się zrobić, ale trzeba sporo poświęcić. Na przykład te imprezy. A także trzeba chodzić na wykłady i przejmować się sesjami. Widzieliście kiedyś omnibusa, który przejmuje się sesjami? Jeśli zaś trzy kierunki, to – na litość – niech będą powiązane ze sobą. No i jeszcze jednej rzeczy chciałam powiedzieć stanowcze „nie”. Rambo w spódnicy to paskudna sprawa. Bo jeśli gdzieś już jest kobieta, która częściej dotyka spluwy niż garnków, to zabierzcie jej spódnicę. Tę metaforyczną. 

Zanim podniesie się krzyk, że przecież bez tego będzie nudno – jeden z powyższych punktów występujący w karcie to nie jest grzech. Pod warunkiem, że zaraz potem otrzymamy opis konsekwencji lub jakieś dobre uzasadnienie. 
K'woli wyjaśnienia: wszystkie cytaty to autentyki pozbierane po blogach, niczego sobie nie wymyśliłam. 

I tak, jest mi głupio za obsuwę. 

3 komentarze:

  1. Świetne. Znakomite wręcz bym powiedziała. Mnie przynajmniej pomogło. Czuję się jakbyś wylała na mnie kubeł zimnej wody i uświadomiłaś mi, jak - i dlaczego - moje postaci są nudne.
    Ale błagam, nie pisz, że "humanistyczne umysły ścisłe" i "matematycy piszący wiersze" nie istnieją, bo jestem ścisłowcem i po części humanistką, małym geniuszem* matematycznym piszącym wiersze, piosenki, opowiadania i blogi ;3


    *Sama siebie tak nie nazwałam, tylko powtarzam, co o mnie mówią ludzie - żeby nie było! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja się nie lubię spowiadać... Jak ja lubię używać skrótów myślowych... Wiem, że istnieją ludzie z różnymi zdolnościami, a wykonywanie mnożenia na liczbach pięciocyfrowych nie wyklucza talentu do pisania wypracowań trzynastozgłoskowcem. Na blogach to jednak wynika inaczej. Tam za jednym zamachem są świetni ze wszystkiego.

      Usuń
    2. Znam sytuację na blogach - i nie jest ona taka, jak bym chciała. Ludzie przesadzają, pragnąc stworzyć swoją postać po części taką, jacy sami chcieliby być. Zgadzam się z Tobą w zupełności, bohaterowie blogów są niemalże podnoszeni do poziomu bóstw, jeśli chodzi o ich aparycję i uzdolnienia, mają też historie godne antycznych bohaterów tragicznych.

      Usuń